Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

piątek, 14 sierpnia 2015

Wysychanie.

Dyszenie, ziajanie, pocenie się, opędzanie od gzów, które powróciły, od os, które oszalały... Chowanie się w chłodnym ( o jak dobrze ) domu. I nawadnianie. Roślin i zwierząt. W gruncie rzeczy cały dzień schodzi na czynnościach związanych z podlewaniem oraz pojeniem.
Nie wiem już, jak długo nie było u nas w okolicy deszczu, wiem za to, że okoliczni rolnicy karmią swoje bydło sianem, przeznaczonym na zimowe zapasy, bo trawę na pastwisku spaliło słońce. A ta co jest, i tak nie rośnie. Zbiory siana mieliśmy o połowę mniejsze niż rok temu.
pastwisko za domem, gdzie ta zieleń?

róże ususzone na krzaku, w sumie też ładne

liście opadają na potęgę


Wodę do wielu obejść dowozi straż pożarna. Dużo studni wyschło. Wody w rzeczce wioskowej już prawie nie ma. Stawki, z których piją nasze konie na pastwisku, wyschły również. Wozimy im więc wodę.

Oby do deszczu, czekamy chyba wszyscy tutaj z utęsknieniem.

"Woda, źródło życia". Pamiętam, jak nabijaliśmy się dawno temu, w czasach studenckich, z kolegi, który stojąc na moście i patrząc na przepływającą mu pod nogami rzekę, bodajże Wartę, wygłosił tonem natchnionym, będąc jednakowoż pod wpływem zupełnie innych cieczy, tenże głęboki tekst.

Ale, żeby nie było zbyt ponuro, załączę kilka zdjęć, ponieważ nie wszystkim słońce przeszkadza. Niektórzy lubią je baaardzo.
kapuściane jakoś sobie dają radę

dyniowate natomiast oszalały, prowadzą politykę aneksji, ekspansji i bezpardonowego podboju

pomidory w swoim domku pławią się w ciepełku i pęcznieją
Deszczu, przyjdź!
Rozmaz i Wymaz, ponieważ tacy byli skuteczni w zwalczaniu plagi ślimaków, zostali teraz zatrudnieni do modłów błagalnych o opad

PADA!

28 komentarzy:

  1. U nas to samo. Owce za bardzo siana nie chcą jeść. Ścinamy im więc też drzewa i gałęzie dębowe, któreśmy posadzili roztropnie parę lat temu w ilościach leśnych. Niestety ilość owiec też jest raczej "leśna".

    A deszczu ani widu, ani słychu. Żebym chociaż takiego Rozmaza z Wymazem miała...
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapowiadają od niedzieli ( u nas ) dużo deszczu. Może i u Ciebie? Chociaż co z tego, trawa w pięć minut nie odrośnie...
      Ach, Rozmaz z Wymazem. Budzą wiele sprzecznych emocji. Przestraszyli też parę osób, kiedy jeszcze czaili się pośród kabaczków. Było to bardzo śmieszne.

      Usuń
    2. Zawsze jest bardzo śmiesznie, kiedy ktoś się przestraszy, co nie? A jeśli do tego się przewróci, matko, skonać można!

      Usuń
    3. Niestety, nikt się nie przewrócił....

      Usuń
  2. W mojej stajni skosili siano ostatnio - i tego samego dnia padało po raz pierwszy od dwóch tygodni czy trzech - to taki miejscowy sposób na suszę;) Ale tylko pokropiło, teraz znowu praży i patelnia na całego! Jutro ma coś być, ale wielokrotnie wierzyłam, a potem spadło tylko kilka marnych kropelek...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobnie tutaj. Tyle razy już nas prognoza rozczarowała. A miał być deszcz na bank, na 100%. I nic. Wielokrotnie nic. Ale, opaliłam się, zupełnie mimo woli. :-) Witaminy D własnej produkcji starczy mi z pewnością na całą zimę.

      Usuń
    2. A żebyś widziała Księcia Małżonka;))) Tak się zjarał;))) i kiedy??? I GDZIE??? Jak nocami tylko buszuje;)
      Warta w Poznaniu ma stan strasznie niski, u nas nie kursują już żadne promy, Warta malutka jak struga:( nigdy takiej nie widziałam jeszcze.

      Usuń
    3. Przy księżycu Książę M. tak się opalił.:-)

      Usuń
  3. Pomidory pęcznieją, ale żerując na Twojej krzywdzie ;-) o bez podlewania daleko by nie zaszły. Podzieliłyby los tych róż, które, niestety, wcale ładne nie są. Wybacz, ale nie.
    Poza tym mogłabym się podpisać pod tym postem w 100%.
    Coś tam zaczyna się chmurzyć, a nuż... ???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widelec? Uwierzę, że pada, kiedy na mnie spadnie. Nie wcześniej.

      Usuń
    2. Ja też! Sama wiesz, jak to u nas z obietnicami deszczu...
      Ale zaklinam, zaklinam.

      Usuń
    3. Tańcząc nago o północy na łące wypalonej słońcem, w świetle spadających gwiazd, wzbijając olbrzymie kłęby kurzu, przypominające napęczniałe deszczowe chmury...Widzę oczyma wyobraźni.

      Usuń
    4. Zza których to chmur wyłania się galopem Centuś na czele strażackiego zaprzęgu z cysterną pełną wody!

      Usuń
    5. Jedną cysterną? Cały pociąg cystern potrzebny!

      Usuń
    6. Zza których to chmur wyłania się galopem Centuś na czele składu PKP z setkami cystern wody.

      Usuń
    7. Chmury majaczą na horyzoncie...

      Usuń
  4. Ech, Dziefczynki, co tu gadać. U mnie jeszcze gorzej, ale ja nie mam inwentarza. To nie będę się skarżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież u Ciebie już coś pokropiło? Nie jest zieleniej?

      Usuń
  5. Pokropiło, nawet bardzo, ale nie ma już śladu. Ciut zazieleniło się zielsko na gumnie, poza tym wszystko chyba wyparowało w 3 sekundy. Dzisiaj macałam matkę ziemię, czy mokra może, ale dzie tam, dynie oklapnięte, rudbekie leżą, to podlałam:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy podleję jakiegoś krzaka, tak solidnie, a potem ręką w ziemi pogrzebię, to na górze błota centymetr, a pod spodem suchy piach. Żadnej struktury nie ma ta ziemia. Pył i proch.

      Usuń
  6. Żal, że wszytsko schnie. Wisłę można przejść w niektórych miejscach nie mocząc pach. Tego jeszcze nie było. A u mnie w Kaczorówce zielono, dzięki Sokołowej. Tylko nie wiem jaki będzie rachunek za wodę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale woda jest. A u nas to już dobro wydzielane 2 godziny na dzień. Z wodociągu, bo studnie dawno suchutkie. O podlewaniu, praniu można zapomnieć. Do kwiatowego ogródka wpuściłam owce, bo i tak marny był. Teraz nie ma już tam nic.

      Usuń
    2. U nas też zakazy, ale na ten przykład w Poznaniu - podlewanko, zraszacze, kurtyny wodne, fontanny na całego!!!! No to sie wkur... - a mnie zakazują!!! cztery róże mam, to podleję;) Masakra jakaś w tym mieście, w ogóle nie czują bluesa Ci ludzie...

      Usuń
    3. Rogato - współczuję!
      Kretowato, faktycznie dziwnie, jednym zakaz, drugi używanie bez oporów. Byłam wczoraj w Jeleniej, tam Wodociągi Miejskie na rynku i na deptaku postawiły bardzo fajne kurtyny wodne, takie z mgiełką, dla wszystkich do korzystania. To jest ładna inicjatywa.

      Usuń
    4. Rogata, bardzo to przygnębiające. Wy macie zwierzynę, więc tym bardziej Wam doskwiera brak deszczu. Tutaj na Mazurach zakazów jeszcze nie ma. Ale i gospodarstw jak na lekarstwo.

      Usuń
  7. Jeden deszcz! Co to jest. Nahałasowało, nałamało gałązek, powyło, pohuczało, i - wsiąkło. Czekamy na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  8. U nas jeszcze nie spadł deszcz, ba, nawet nie było pochmurno, wciąż czekamy na ochłodzenie.

    OdpowiedzUsuń