Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

piątek, 25 lutego 2022

Ciąg dalszy dalszego ciągu,








chociaż w danych okolicznościach wszystko wydaje mi się raczej trywialne i nieistotne.
Chodzę z gulą w brzuchu i nie mogę przestać myśleć o tych biednych ludziach na Ukrainie.
Budzę się rano w łóżku z poczuciem winy i myślę, jak to jest nagle go nie mieć, i nie mieć domu i nagle nie mieć przyszłości i uciekać. 
I myślę o mojej Babci jak spieprzała z dwójką dzieci przed bombami gdzieś w okolicach Wilna, jak jechała do Ziemi Obiecanej na zachodzie bynajmniej nie z chęci.
Nic nie wiem i jest mi bardzo nie tak.
Ale załączę te zdjęcia z domowych czynności, których wykonywanie niespecjalnie jednak człowieka uspokaja.
I pójdę do koniowatych, bo im, niezależnie od swojego nastroju, jeść dać trzeba. 




W przyszłym tygodniu część tych miłych gararetków opuści nas i uda się do Łodzi.


38 komentarzy:

  1. Ja to po prostu jestem przerażona. Dwa lata straszenia covidem wisiało mi nacią, teraz jestem normalnie przerażona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może należałoby świadomie przestać być przerażoną? Bo ja mam już dość.
      Bojącymi się łatwiej jest manipulować.
      Czy jesteś również Zieloną Piranią?

      Usuń
    2. Trafiony zatopiony.
      Panuje nad moim przerażeniem. Żyje normalnie, nie panikuje, kasy nie chowam w skarpetę, nie robię wojennych zapasów, nie urządzam się w piwnicy, ale we głowie cały czas ćmi się to przerażenie - nie strach, tylko przerażenie, że świat się zmienia, że nie mam wpływu na radosne życie moich wnuczek, bo jeden idiotą może wszystko obrócić w perzynę.

      Usuń
  2. Napisałam to samo w Kurniku. Że żołądek mi się ściska i zdołowana jestem. Czuję się bezsilna. Mogę się tylko zająć własnymi sprawami, ewentualnie protestować, ale co z tego.
    Galaretki wyglądają smakowicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zajmuj się, protestuj. Rób swoje dokładnie tak jak chcesz. To jest Twoja droga.
      Galaretki są smakowite.

      Usuń
  3. Wczorajszy dzień na zmarnowanie...a dziś? nie wiem. Do rana siedziałam i śledziłam i rozmawiałam z przyjaciółmi i słałam dobre słowo moim znajomym Ukraińcom...i piłam wino z przyjaciółką i sobie płakałyśmy do telefonów z rozpaczy. Bo co kurwa można zrobić realnie?? Wysyłam pieniądze, tyle. Dziś idę na protest z kartonem: putin wypierdalaj z Ukrainy. i wiesz Agniecha ja jestem zdeklarowaną pacyfistą i wiem, ze trzeba uważać w dobie atomu na każdy ruch w konfrontacji z wariatem ale myślę, że trzeba im słać militarne wsparcie nielegalnie.. tak bardzo mi żal tych Ukraińców i tych Rosjan, którzy wychodzą na ulice.

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisałaś dokładnie to, co i ja bym napisała, gdybym siłęmiała pisać. Gula w żołądku i bezsilność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już swoją gulę połknęłam.
      Uważam bowiem, że poddając się uczuciu bezsilności dodaję energii wujkowi w. A nie chcę.

      Usuń
  5. Nie wiedziałam,że niby tak nie dawno to było,jak uciekali moi bliscy (9 osób,mnie jeszcze na świecie nie było,ale byli moi śp.obaj bracia)uciekali pod Lubomin,a tam był potem,jak się okazało największy bój.Do okopu "wpadł" żołnierz rosyjski i się zapytał"Poliaki ili germańcy " odpowiedzieli,że Polacy.To ten żołnierz mówi "ubieżać,ubieżać",czyli uciekać.I wtedy wyobraźcie sobie,że siostra mamy,zaczęła rodzić dziecko.Na furmankę się załadowali a tutaj jak bomby zaczęły spadać to coś okropnego.Moja Mama mówiła,"żeby wtedy nie Rosjanie,to by nas wybili Niemcy jak kaczki".Zawsze jak były jakieś uroczystości rodzinne,to wspominali sobie te trudne czasy.Cieszyłam się,że to już historia,ale niestety nie wiem co dalej będzie.Przeczytałam gdzieś w sieci:"Wojna to stan,w którym nie znający się ludzie,strzelają do siebie na rozkaz ludzi,którzy się doskonale znają,ale nie strzelają do siebie" Bernard Shaw. Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego mła jest tak żal zarówno Ukraińców walczących o swoje jak i tych chłopaków z Rosji walczących bo staremu satrapie wiagra nie pomaga albo botoks mózg zaatakował. Wujek Wowa to nieszczęście dla sąsiadów i samej Rosji.

      Usuń
    2. Zawsze zal zwyklych ludzi, takich samych przeciez jak my.

      Usuń
    3. Dokładnie tak. Szkoda zwykłego człowieka w tym wszystkim.

      Usuń
  6. U nas tez besilnosc, a Lublin tak blisko granicy... my od lublina 10km....

    OdpowiedzUsuń
  7. Wyglądają jak baklawa,takie popudrowane;)Ta Twoja pigwa to z tych aromatycznych,Agniecha?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dla mnie wyglada jak rachat lukum, tureckie okropne dosc cos rozanego...
      a ja czekam na jakies wiesci od naszej pani Swjety...

      Usuń
    2. ta słodkość jest świetna do czarnej gorzkiej kawy...tak sobie dogadzam w Portugalii, a w Wenezueli nie ma pigwy i dokładnie tak samo się robi z guawy..też świetne.
      Piękne pudełeczko!

      Usuń
    3. Hanno, a są pigwy nie aromatyczne? Te, z którymi się spotkałam do tej pory, wszystkie miały aromat i zapach.
      Grażyno - pudełeczko ze staroci niezbyt starych.
      Opakowano - przypomniałaś rachatłukum - czy istnieje coś bardziej słodkiego?

      Usuń
    4. Są,Agniecha.Nabrałam się parę razy,podobno różni się pigwa od pigwowca.

      Usuń
    5. Guawa tez dobra, ale pewnie na sztuki sprzedaja za duzo monet w supermarketach.
      Cos bardziej slodkiego? Wata na patyku? mam w domu pudelko tureckiego (azeryjskiego) przysmaku, ale jakos sie waham. slubny sie na sama mysl wzdraga. A moj Tatko czasem mi z delegaci przywozil, a ja na to mowilam racha
      tłukum...

      Usuń
    6. Hanno - już potrafię rozróżnić owoc pigwy od owocu pigwowca. Od czasu jak obie rośliny rosną u nas w ogrodzie. I jest czas na obserwacje.

      Usuń
  8. Z ust mi wyjęłaś. Właśnie ciutka w ciutkę napisałam to w Kurniku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z drugiej strony co - zapadniemy w letarg? Poczekamy z życiem aż się zrobi normalnie?

      Usuń
    2. NIenienie, trzeba zyc w naszym rownoleglym swiecie, oazie normalnosci. Nooo, przynajmniej ja tak mysle. jak wychylam sie, to wracam i rece mi sie trzesa (jeszcze sie trzesa - bylam wspomagac Ukraine na pare sposobow), ale to konieczne.

      Jak Bzikowa, jak polece po nastepne zakupy, to kupie galaretki w cukrze - fajne sa te z chrupiacym cukrem. W UK to tradycyjny prezent gwiazdkowy od/dla babc ;)

      Usuń
  9. U wszystkich odpaliły traumy przodków. To ciężka zaraza jest do przejścia i zamąca strasznie obraz tego, co jest, choć i tak nie wiemy, jak tam pieniężni i politycy ze sobą gadają. Wiem jedno: będzie dobrze i poradzimy sobie. Moja intuicja wręcz do mnie krzyczy o tym :)
    Więc galaretki w dłoń :) Ponieważ narobiłaś smaka, kupię sobie jakieś fajne.
    A z koniowatymi częściej, bo one tak jak kotowate, dobrze wpływają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieniężnym i politykom niczego nie ubędzie. A może nawet przybędzie. Ponoć wojna jest dobra dla ekonomii ( a fuj!).
      Szkoda zwykłych ludzi, szkoda tych żołnierzy po obu stronach...

      Usuń
  10. Wyślij mi maila, to się zgadamy co do galaretek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jesli wspomnienia,to mam inne w pamieci . To wspomnienia i opowiesci o ucieczkach,strachu przed Ukraińcami i o ich okrucieństwie, którymi raczyła nas kolezanka mojej babci, z która mieszkaliśmy sie po sąsiedzku. Dla mnie dziecka były przerażajace.
    ....
    Jest mnóstwo ludzi oferujacych pomoc,powstsly orgsnizacje pomocowe, kto czuje potrzebę i ma mozliwosci może działać.




    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy ma inne wspomnienia rodzinne, tu straszny Niemiec, tu straszny Polak, tam straszny Ruski, a tam straszny Ukrainiec...Albo odwrotnie - Niemiec pomógł, Ukrainiec uratował, Ruski pomógł uciec, Polak dał jeść za darmo...

      Usuń
    2. No wlasnie - jam Wroclawianka i lubie czytac ksiazki o miescie, ktore mialo tak zawila historie. Ksiazka, ktora teraz czytam to Kamienice - opowiesci przedwojenne mieszkancow Wroclawia. I te rozno-narodowe polaczenia lapia za serce najczesciej.

      Usuń
  12. Fajny blog. Zapraszam na mojego bloga Zrób to sam - Dla konia i dla Jeźdźca

    OdpowiedzUsuń
  13. Trochę śmieszą mnie te zapasy paliwa i papieru toaletowego. Na co im te samochody i te wszystkie zakupy, kiedy będzie trzeba opuszczać domy i uciekać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Paliwo się przyda w uciekaniu samochodem na pewno. A ze stresu człowiek ma rozwolnienie, więc ten papier koniecznie i w dużych ilościach. ;-)

      Usuń
    2. Z tym rozwolnieniem stresowym, to święta racja.A poza tym to gromadzenie papieru jest chyba jakimś atawizmem. Śmiesznym, bo śmiesznym, ale międzynarodowym i trudnym do opanowania. Pamiętam jak czytałam o początku pandemii w Australii. Z miejsca wykupiono tam papier w sklepach!:-))

      Usuń
    3. Ja tylko napiszę, że kiedy przeczytałam, że Putin postawił nuklearne siły w stan wyższej gotowości, to ten papier przydał mi się szybciutko.

      Usuń
  14. Agniecha, sprawiłaś mi ogromną, bardzo miłą niespodziankę! Dziękuję, jesteś kochana!
    Kurier zadzwonił, kiedy szykowałam się do wyjścia, więc tylko sprawdziłam, co w środku i musiałam lecieć. Dopiero wróciłam, więc spróbuję jutro, do kawy, bo o tej porze słodyczy nie jadam, w ogóle o tej porze rzadko coś jadam;) Jeszcze raz dziękuję, zrobiło mi się tak miło i tak ciepło na sercu, jakby ktoś mnie serdecznie przytulił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już spróbowałam - pychotka! Nigdy dotąd nie jadłam galaretek domowej roboty :)

      Usuń
    2. Cieszę się podwójnie.
      Raz, że udało mi się Ci sprawić przyjemność, a dwa, że galaretki smakowały.

      Usuń