Pojechałam oto do Gryfowa Śląskiego, bo coś tam miałam do załatwienia. Na główniej drodze od miesięcy remontują most i trzeba czekać na światłach bo ruch jest wahadłowy. A że strasznie dużo było samochodów i kolejka przed światłami była już całkiem spora, to stwierdziłam, że z powrotem pojadę inną trasą, a potem skręcę w lewo i wyląduję na głównej ale już za korkiem. I tak zrobiłam, ale coś mi się pomyliło i pojechałam jeszcze inną drogą. No to jadę se, ale myślę, nie, nie chcę tędy jechać, skręcę w lewo i zobaczę, gdzie mnie zawiedzie. No i wiodło mnie i wiodło, przez wioski, pola, łąki i lasy i w końcu wyjechałam na tą samą drogę z której zjechałam, ale i ona wiodła do domu więc się już nie przejęłam, że wypadło inaczej niż zaplanowałam. Po drodze zauważyłam pole, a na tym polu rosło coś, czego nigdy wcześniej nie widziałam. Aż musiałam się zatrzymać i zrobić zdjęcia. Najwyraźniej czasem warto zboczyć z utartego szlaku, wtedy może się przydarzyć coś nowego. Ktoś wie, co to za roślina?
A wydawało mi się, że po tym, jak w okolicy naszej siali len, soję czy konopie, to już nic mnie nie zadziwi.
 |
Całkiem spore pole. |
 |
A kwiatki ładne. |
 |
Ostowate jakby, liście kolczaste nieco. |
 |
I dają radę w taką suszę. |
 |
A tu zdjęcie z Wikipedii, bo o wiele wyraźniej widać roślinę ( KROKOSZ BARWIERSKI) , chociaż ta na polu miała liście mniej kolczaste. |
Pewna byłam, że znajdzie się osoba wiedząca, ale nie oczekiwałam, że już po 17 ( słownie siedemnastu ) minutach zagadka zostanie rozwiązana.
Internet jednak się do czegoś przydaje, i ci wszyscy fajni ludzie, którzy się w nim chowają.
Ciekawa jeszcze jestem, czy ta uprawa przeznaczona jest na zbiór kwiatów - barwnik, czy nasion - olej. Musiałabym się chyba zaczaić przy tym polu i zdybać właścicieli, a zdecydowanie mi nie po drodze. Pozostanę więc w niewiedzy.