Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

poniedziałek, 17 marca 2025

Piosenka dokładnie dla mnie.




Przesłuchawszy u kogoś innego i zachwyciwszy się, puszczam dalej.
Cudowna piosenka, oddająca dość dokładnie mój częsty stan ducha. 



sobota, 8 marca 2025

Pomoc potrzebującym.


Takie fajne miejsce się spaliło...
Szkoda.
Jeśli lubicie Bieszczady, to może wrzucicie parę złotych do skarbonki...




pomagam.pl/pozar_wilcza_jama

niedziela, 9 lutego 2025

niedziela, 26 stycznia 2025

Pewne rzeczy są niezmienne...

A przynajmniej chciałoby się by były. Żeby serduszko Orkiestry łączyło nas w dążeniu do dobra. Niezależnie od różnic.



niedziela, 22 grudnia 2024

inaczej.




Ten mój Latający napędził nam ostatnio wszystkim konkretnego stracha. Dnia pewnego zupełnie zwykłego dostał ataku czegoś z czymś i stracił przytomność. A nadmieńmy że już od ponad miesiąca w łożu tylko leżał, bo energia gdzieś mu znikła, jakoż i mięśnie.  Naście lat życia z aktywnym rakiem robi swoje. No to karetka, szpital itp., czary mary. Starszy cudzoziemiec bez znajomości języka polskiego, ekstremalnie słaby, oszołomiony, z kilkoma chorobami na raz, ląduje w polskim powiatowym szpitalu. Nie będziemy o tym pisać. Z pewnych względów było to wyjątkowo niefajne doświadczenie. 
Następnie prywatnym transportem medycznym powieźli my go do Niemiec, gdzie on się od zawsze leczy. Powieźli, bo po usłyszeniu ode mnie o sytuacji, młodszy syn Latającego ( a można by mu spokojnie dać ksywkę Latający do kwadratu ) przyjechał z szybkością światła ze swego kraju i potem działaliśmy razem. Co ułatwiło życie mi, jemu, Latającemu i jeszcze innym ludziom. Było ciężko. Nie do końca wiadomo, czego się spodziewać od przyszłości. 

Nadal jest ciężko, ale troszkę mniej. Latający w miarę stabilny, leży sobie w szpitalu, na właściwym oddziale, zaopiekowany. Marudzi często, popłakuje, jest zdołowany. Nie dziwię się mu, staram się wspierać, motywować do wysiłku w celu odzyskania choć części sprawności fizycznej. Podobnie personel medyczny tam, są naprawdę wspaniali. 

I takie to będą Święta, odwiedzając swego chłopa w szpitalu. Nie powiem, że będzie mi brakowało tradycyjnej kolacji wigilijnej, już dawno naszych 12 potraw niewiele miało wspólnego z tradycją. 
A tu obejście, konikipiesekkotek itp. też życzą sobie uwagi człowieka. 

I  nagle wyczerpała się wena.

Cieszcie się życiem, dobrzy ludzie, w czasie Świąt oraz w każdej innej chwili. 
Życie trzyma się na cienkiej nitce. Niby to wiedziałam, ale ostatnio dotarło to do mnie dość konkretnie.