Wiosna, proszę Państwa. Kwiatki, ptaszki, zapaszki.
W naszym przypadku również koniki.
Malutkie, mokrutkie, świeżutkie.
Wczoraj przyszła na świat Lubaszka.
Szybko jej poszło, może z dziesięć minut zajęło matce wypchnięcie nowego bytu na nowy wspaniały świat. Nie będziemy tu pokazywać fotek z porodu, trzeba jednak zachować odrobinę prywatności, i co z tego, że to tylko konie. Im też się należy szacunek.
W ramach pierwszej lekcji pokory, urodzenie odbyło się na gnoju. Takie "z gnoju powstałeś, w gnój się obrócisz". Ja tam nie wnikam w motywacje matek z naszej hodowli, i tak nie dojdę o co im chodzi. Gdzie chcą, tam rodzą. Mogą w stajni, na fajnej, czystej słomie. Ale często wolą nie. No to dobra. Czasem trzeba się nachodzić, żeby łożysko znaleźć, czasem się go nie znajdzie, bo dzika natura była szybsza i zeżarła.
No więc, wracając do Lubaszki, źrebię niby małe, ale nogi długaśne bardzo. Przejście ze stanu ekstremalnego złożenia ( rozpakuj zip) w stan stabilnego rozpakowania zajęło jej dużo, dużo czasu, i wykonała podczas tego czasu wiele, wiele pozycji uznawanych w przypadku koni za niemożliwe. Ale zrobiła co trzeba. Wstała, poszła, znalazła źródło życia, zassała nektaru i zaczęło się. Życie znaczy. Już się nie odkręci. Wszystko w jedną stronę, do samego końca.
Widzicie nogę przednią lewą? Ona nie ma końca. |
Dobra matka. Dziecko trzeba wymasować i wyczyścić od czubka głowy do końca ogona. Potem niech wstaje. |
Pierwsza próba. "Mama, tak mam robić?" "Piękny szpagat, córko, ale musisz troszkę poćwiczyć." |
"Ale mama, tego się nie da zrobić." "Nie marudź i nie siedź na tyłku, konie tego nie robią. Wstawaj. Dalej." |
"Najpierw jednak odpocznę". |
"O, teraz czuję, że się uda! Zaczynam!" |
"Oj chyba jednak nie, córko." |
"Odpocznij sobie chwilkę, a ja Ci trochę krążenie pobudzę." |
"Bierz się do roboty, córko." |
"A mleko masz?" "No co się pytasz głupio, dziecko. Zrobione, podgrzane, czeka. Musisz tylko wstać." |
"Bo zobacz, umiem ssać! Widzisz?" |
"No widzę dziecko, ale nic ci ze ssania nie przyjdzie, zanim nie wstaniesz." |
"No już. Sprężaj się." "Łatwo ci powiedzieć, ty już umiesz." "A ty zaraz się nauczysz." |
"Ale mama, nogi mi przeszkadzają." "Rozplącz je, no co ty robisz, wyglądasz jak porcja makaronu." "Co to jest makaron?" "Powiem ci jak wstaniesz." |
"Dobrze, to ja zaczynam." |
"Jejku, jestem jakoś wyżej! Zaraz znowu się przewrócę." "Nie córko, chyba ci się uda tym razem." |
"O, udało się." |
"Mama! Stoję! "Widzisz? Co to jest makaron?" "Pięknie, córko. Najpierw chodź się napić." |
"Ale mama, kiedy mi powiesz, co to jest makaron?" ..."Kiedyś muszę Lubaszce powiedzieć, że tak naprawdę to nie wiem, słyszałam tylko, jak dwunożni mówili. Ale jeszcze nie teraz."....pomyślała Lepaja. |
No cuda nad cudami ♥ Przepiękna klaczka :) Jestes szczęściarą, że masz możliwość w tym uczestniczyć, że mieszkasz w takim miejscu. Zazdroszczę, ale wiesz, tak tylko, że też bym chciała .
OdpowiedzUsuńLubię to bardzo.
UsuńŻyrafka! Mała żyrafka! Mam podejrzenia, że Wam się jakiś przystojny żyraf na padok wkręcił na podryw małej pulchnej kobyłki ;)
OdpowiedzUsuńI musi biedna ssać głową w dół.
I tak dobrze, że cętek nie ma, bo by jej nie wpisali do księgi stadnej z taką maścią.
UsuńWow, what a story!
OdpowiedzUsuńOna, ta mala, tak faktycznie w pare godzin nabrala ciala?!
Pozdrawiam
A
Faktycznie nabrała ciała, ale też sierść jej wyschła i nie przylega do ciała, tylko jest pięknie puchata. To też optycznie powiększa.
UsuńŚliczne koniki,niech się klaczka dobrze chowa i niech ma apetyt.Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńŻyczenia przekażę.
UsuńAgniecha cuuuudny fotoreportaż!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMała oczywiście wymiata :)))
Czego ty tak rzadko piszesz, hę?
Bo jak rzadko to dobrze, a jak często, to chałę odwalę.
UsuńJakie slicznosci! a te nogi, ho ho!
OdpowiedzUsuńChciałabyś takie nogi co? Która by nie chciała...
UsuńJej, śliczna klaczka i reportaż świetny.
OdpowiedzUsuńA mam jeszcze 3 do pokazania. Fajnie, że Ci się podoba moje pisanie.
UsuńOna chwilami wygląda jak żyrafka, a chwilami jak kangur. Z konia na razie ma niewiele. Koń czy żyrafa, jest śliczna. Czy mi się wydaje, czy na ostatnim zdjęciu ma już zaokrąglony brzuszek? Czy na tym etapie matka pozwala do siebie i źrebaka podejść?
OdpowiedzUsuńZależy od matki. Od jednej zarobiłam zębami po czole i wyglądam/jestem ofiarą przemocy domowej. Siniak nad okiem prawym. Ale już mogę.
UsuńOmatko, mus jakąś maskę ochronną zaprojektować!
UsuńNo co ty, nie pozna mnie i zaatakuje mocniej!
UsuńZ taaakimi nogami to tylko na wybieg :)
OdpowiedzUsuńGratulacje, fajnie opisana i obcykana akcja. Nigdy mnie nie przestanie zadziwiać taka ekspresowa przemiana z mokrej, zaplątanej kulki w gotowego konika.
Piękne to jest. Ten sprzed pięciu dni dziś chciał mnie bić. Dorosły! :-)
UsuńPieknie udokumentowalas cud pierwszych chwil zycia. To niby takie proste, a tak bardzo skomplikowane. Czlowiek potrzebuje duzo wiecej czasu na samodzielnosc a tez latwo i szybko sie o tym zapomnia.
OdpowiedzUsuńNogi faktycznie ma dlugasne:)
Cieszę się, że Ci się podobało.
UsuńWzruś;)
OdpowiedzUsuńFotorelacja na piątkę z plusem!
Rośnij zdrowo, Lubaszko!
Już znowu urosła. Zwłaszcza w brzuszku.
UsuńPopłakałam się - ze śmiechu i z wzruszenia na przemian. W życiu nie widziałam czegoś podobnego!
OdpowiedzUsuńA gdybym nagrała film - pękłabyś ze śmiechu. Więc nie nagrałam. Potem trzeba pękniętą zszywać.
Usuń:) Fantastyczny foto reportaż. :) Zazdraszczam jej takich pięknych, zgrabnych nóg... :)
OdpowiedzUsuńAle nie chciałbyś mieć czterech?:-)
UsuńCudne :)) Takie maleństwo nieporadne, ale dzielnie dała radę :))
OdpowiedzUsuńNiech się zdrowo chowa, ona i reszta nowonarodzonych :*****
Dzięki!
UsuńAgniecha ten komiks koński w Twoim wykonaniu powala. Po prostu szacun.Mogłabyś być"Papciem Chmielem" w żeńskim wydaniu.A młoda, niezła akrobatka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPapcio Chmiel zdecydowanie lepiej rysuje.:-D
UsuńAgniecha, może wydaj w formie książki Twoje piękne, wesołe, dowcipne i czułe opowieści... Kupię natychmiast !
OdpowiedzUsuńPokazałam zdjęcia i przeczytałam opowiadanie Twoje mojemu małemu wnukowi, który książeczek ma mnóstwo a tym się zachwycił :)! Musiałam czytać i czytać i co chwilę chciał jeszcze raz i jeszcze raz i tak spędziliśmy dzień na opowieściach o Twoich konikach i Tobie i powiedział, że on chce do tych koników i tej pani pojechać i, oczywiście, chce takiego konika :))))). Jeśli mu nie przejdzie z wiekiem, to będzie Twoja zasługa.
Agniecha - po prostu serce mi rozmiękło :))))))
Barbara
Dziękuję za komplement, i cieszę się bardzo, że wnukowi się podobało, ale to by była bardzo cienka książka. A że często mi nie wychodzą takie fajne kawałki, to trzeba by na książkę troszkę poczekać. Wnuczek by Ci dorósł. :-D
UsuńChyba kiedyś ktoś komuś udowadniał, że nie ilość tylko jakość i że mniej znaczy więcej i że małe jest piękne a ja pamiętam baśń pod tytułem "Wielkie na małym się wspiera" :))))).Ja tam wielokrotnie dorosła jestem a czytałam i dobrze mi było :) i radośnie :).
UsuńI teraz jak będę chciała nastrój sobie polepszyć to muszę wywlekać laptop a zasięg nie wszędzie...... a tak, to bym sobie miała taką Twoją chudziutka, czarowną książeczkę, O! :))))
Barbara
http://mojekonikipolskie.blogspot.com/2016/04/no-to-prosze.html
OdpowiedzUsuńhttp://mojekonikipolskie.blogspot.com/2014/05/pastwisko-bis.html
A tu jeszcze dwie historyjki z podpisami, z tym że ta druga bardziej dla dorosłych, Rabarbaro.
Zwabiona zapowiedzią "komiksów" przylazłam tu z Kurnika i zgłaszam reklamację, zażalenie i interpelację w jednym: 05.2014; 04.2016; 04.2018 - statystyczna częstotliwość fotoreportaży jest WIELCE NIEZADOWALAJĄCA!
UsuńProszę coś z tym zrobić, no!
Ale co mam zrobić, co?
UsuńZagęścić wpisy :D
UsuńAle piękne foto story! Można prosić więcej? Zaczarowało mnie:-))) A ja jak koń, też 10 minut, z tym, że nie było gnoju w pobliżu!
OdpowiedzUsuńNie przyganiaj, kociołku.
UsuńNapisz najpierw coś u siebie.
A serio - roboty mam od metra w ogrodzie, i oczywiście w związku z tym robienie zdjęć koniowatym jest na dalekim, szarym końcu. Tym bardziej, że oswoiłam już nowoprzybyłych i wiem z doświadczenia że podczas robienia zdjęć będą przede wszystkim próbować obgryzać aparat.
A z tym gnojem u Ciebie to było jakieś niedopatrzenie - położne się nie postarały?
rozmiękłam się ))
OdpowiedzUsuńtu gdzie jestem też są konie i co chwila widzimy młode koźlęta, owczęta ...
To mam nadzieję, że tam gdzie jesteś, odpoczniesz wspaniale.
UsuńNa Twoich oczach prawdziwe cuda sie dzieja! 🙄
OdpowiedzUsuńCuda natury, ale nie mniej przez to cudowne.
UsuńCud narodzin:) A jak piękna relacja! Dzielna Lubaszka i wspaniała matka - Lepaja.
OdpowiedzUsuńMa fajne futerko do głaskania.:-)
UsuńWspaniały post. Kocham zwierzęta, cudne zdjęcia. Lubaszka jest bardzo urodziwa, nogi to ma rzeczywiście bardzo długie, istna modelka. hehe Bardzo piękny, wzruszający post. Pozdrawiam cieplutko, miłego dnia. :)
OdpowiedzUsuń