Mało tekstu było w tym wpisie, więc troszeczkę, troszeczkę literek dołożę, ale dla równowagi i parę obrazków. Obstawiam, że jednak wiosna ( a nawet lato ), i jestem to w stanie udowodnić.
Zielono jest? Jest! |
Proszę, jaka fotogeniczna sałata. |
Właśnie dziś, w okolicach południa, termometr wskazuje właśnie tyle. |
I plewić trzeba, bo chwasty rosną. |
Peruga, jeszcze przyczepiona do ziemi matki za pomocą systemu korzeniowego. |
Zbiory. Umyte i oczyszczone. Zaraz zjemy. |
To jest wiosna domowa, tyż taką mam ( a na dworze brzydko śnieży ).;-)
OdpowiedzUsuńAle peruga prosto z dworu.
UsuńUśmiechnełaś mnie Agniecha :)
OdpowiedzUsuńŚliczna wiosenka z Ciebie! :)))
Staretegicznie przysłoniona żonkilami.
UsuńWiosna, prawdziwa wiosna! Pięknie wyglądasz w zieleni:)
OdpowiedzUsuńZieleń to mój ulubiony kolor.
UsuńWiosna,która jednak profilaktycznie ubrała czapkę. Bardzo twarzowa jest ta czapka.
OdpowiedzUsuńByła - już została zjedzona.:-)
UsuńWiosna! Kwitnąca wiosna i kwitnąca Ty :)
OdpowiedzUsuńJa to raczej porastam pajęczyną.
UsuńWiosna, tuż, tuż, ja to czuję
UsuńWraz z prywatnym moim zbójem,
Byczki straszą krówki dojne,
Q..., jaki świat upojny!!!
pozdrawiam i zapraszam
Świat faktycznie jest upojny.
UsuńByłam, choć nie zostawiłam tym razem śladów.
Wyglądasz jak Auguste von Harrach, druga żona Frederyka Wilhelma III Pruskiego Księżna legnicka i hrabina Hohenzollern. Akurat grzebię się w dziejach izerskich podczas Kontrreformacji i tak mi się skojarzyło zdjęcie. Ona miała taki fryz podobny.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie u mnie też zielono i da się te zieleń jeść, ale jednak zima. 10 na minusie.
Mnie się kojarzy z Madame Pompadour albo jaką inną metressą.
UsuńChciałam tak subtelniej, Księżna Legnicka, hrabini. Też mi się od razu z Jeanne Antoinette de domo Poisson skojarzyło.
UsuńJakie jej się nazwisko trafiło, skorelowane dość przewrotnie z uprawianą profesją. :-)))
UsuńPiekna Wiosna z Ciebie:))
OdpowiedzUsuńDzięki!
Usuń"Wszedł do autobusu człowiek z liściem na głowie..." ;)
OdpowiedzUsuńCzy liście też płacą za bilet?
UsuńJadalne chyba nie ;)
UsuńNo i teraz zazdro... Nie zieloności tylko szklarni, w której ta zielonść może rosnąć.
UsuńZazdrość motywuje do działania pozytywnego, w odróżnieniu od zawiści, więc szklarnia u Ciebie pewnie i tak w planach.
Usuń... z liściem na głowie i oberwał z liścia!
UsuńOczywiście, że szklarnia w planach :D Póki co ratuję się małym tunelikiem foliowym, ale to zdecydowanie za mało na moje chęci ;)
Usuńwiosna? wyglądasz jak pradawna boginka lasów państwowych z tym mchem na głowie he he
OdpowiedzUsuńGdybym była boginką lasów państwowych, to myśliwi w tych lasach biegaliby na czworakach, a zieloni ze sztucerami by się na nich trenowali w strzelaniu. :-)
UsuńAle nie jestem, a poza tym, mchu na głowie nie naszam.
a to wielka szkoda, ze nie jesteś Agniecha, wielka ja żałuję bym się do Ciebie normalnie modliła !!!
Usuńa co to jest na Twej głowie jak nie mech?? wygląda na mech ))))
Frau Be trafiła za drugim razem. Jarmuż z własnego ogrodu.
UsuńWiosna, ehże Ty :))
OdpowiedzUsuńPeruga bardzo twarzowa, nie powiem ...niejedna dama dworu by Ci jej pozazdrościła ;)
U nas ewidentnie jest zima. Nie zwiedziesz mnie żadnym przebraniem! :)
OdpowiedzUsuń...na dodatek przebraniem z brokuła :))))
UsuńZaraz... brokuł czy jarmuż?
UsuńJarmuż!
UsuńHej - Lidia i Agniecha. Co to jest, ta "peruga"? Szukałam w Internecie, myślałam, że nazwa jakiejś rośliny, ale nie znalazłam.
UsuńFrau Be, w kabarecie Olgi Lipińskiej ( chyba ) zamiast "peruka" mówił któryś "peruga". Utrwaliło mi się. :-D
UsuńI to wyjaśnia wszystko, dzięki :)
UsuńDlaczego tylko jedno oko pokazałaś.....i nawet nie mrugnęłaś 😉
OdpowiedzUsuńWtedy nie zobaczyłabyś ani jednego oka. :-)
UsuńSam środek czasu. jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak.
UsuńNie wierzę ?! Naprawdę ?! Naprawdę masz już tyle zieloności na głowie i do zjedzenia ? Ja też chcę !!! Uściski serdeczne :))
OdpowiedzUsuńZieloność posiana i posadzona na jesieni. I tak sobie bytuje w szklarni. Też ściskam.
UsuńHejka, moja gruppa jeździecka odwiedziła ostatnio Izery, jeździły w towarzystwie jakiegoś Damian z Wlenia, ale mnie nie było, jak zawsze gdy zdarza się naprawdę fajna impreza;) Wróciły zachwycone! Tak mi jest przykro że nie byłam z nimi, że nie wiem:( A wrzucają wredne małpy pełno zdjęć z eskapady i jeszcze mnie dobijają... No i co im zrobić?
OdpowiedzUsuńI tak aż mnie w te blogerskie Izery tęsknota przywiała;)
Tęsknota Cię przywiała a tu co na Cię czeka- baba z warzywem na łbie!
UsuńZnam Damiana z Wlenia, jeżeli ma długie włosy i jest przystojnym facetem z butelką wody pod ręką. I ma hucuły. I prowadzi rajdy konne.
Jak śmiałaś nie pojechać?
Wszystko się zgadza;) Nie pojechałam, bo mam na głowie dwoje dzieci, z czego starsze kończy habilitację, a drugie nie może jeść niczego, ale to niczego, co nie ma mojej osobistej pieczątki:( Żałuję jak cholera jasna! Nawet nie wiesz jak bardzo! Buuu... Ale C'est La vie;) i podobno jest belle;)
UsuńNa tych hucułach galopowały w kantarkach - buuuu...
A nie mogłabyś kiedyś z tymi dziećmi, wybrać się w nasze strony agroturystycznie? Tutaj: http://www.stadninaizery.com/agroturystyka/
UsuńMiałabyś konie, kury, owce, gęsi, kozy, psy, koty, kaczki, króliki i fajnych ludzi na jednym miejscu, a i do Agniechy niedaleko. Rozważ.
Hej Kretowata,czytałam kiedyś namiętnie Twojego bloga dopóki nie zniknęłaś.Piszesz jeszcze?Jak Cię znaleźć?(Agniecha wybacz prywatę 😊).
OdpowiedzUsuńOdpowiem CI w imieniu Kretowatej na wszelki wypadek, bo ona pojawia się i znika jak meteor. Otóż zniknęła z pewnych określonych względów, i przeszła na zamknięty blog, ale to jednak nie to samo. Zdarza jej się komentować gdzieś, czasem, jak widzisz. Kretowata - wypowiedz się, a szybko!
UsuńAgniecha ma rację. Życie bez bloga to już nie to samo, ale musiałam, wierzcie mi;) Na zamkniętym blogu w ogóle mi nie idzie, bo jestem przecież taaaka ekshibicjonistyczna;)))) Podziemie służy Kretom, ale chyba nie mnie. Mimo wszystko, nie mogę się wyryć na powierzchnię, piszę bloga do szuflady, moje wnuki wydadzą;)
UsuńJak Ci się uda wyryć to jestem pierwsza w kolejce do czytania. Może Ci w tym pomoże księga
Usuń(któraś tam)Tytusa Romka i A'Tomka o wkrętaczu.Tymczasem pozdrawiam Cię za pośrednictwem bloga Agniechy.
Agniecho, peruga zjedzona?! Miałam nadzieję zobaczyć Cię w niej na żywo ;)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem, kiedy te zdjęcia robione, to chyba fotomontaż... niemożliwe, żeby u mnie za górką był zupełnie inny klimat. Inna pora roku.
Perug rośnie jeszcze kilka, więc jeżeli nie model Madam Pompadour, to model Pan Perrault albo Louis XIV na pewno jeszcze się przytrafi.
UsuńNatomiast mieć inny klimat jest łatwo - przecież w szklarni. Zwróciłaś uwagę ile wskazywał termometr?
Ależ u Ciebie już zielono. Ogrodnik pewnie z Ciebie wspaniały.:) Serdecznie pozdrawiam. :)
OdpowiedzUsuńDzięki - ale cały czas się uczę.
UsuńPiękne, piękne zdjęcia:-) I smakowicie ta zielenina wygląda, a Tobie w zielonym bardzo do twarzy:-) Chciałabym wiosny, ale boję się, że zaraz przywlecze się za nią upalne lato i będzie parzyć bezlitośni moje członki i wyciskać ze mnie siódme poty przez następne kilka miesięcy. To już lepiej niech ta zima sobie trochę posiedzi:-)
OdpowiedzUsuńPrzegięłaś - zrobiło się tak zimno, że strach wyjść z domu.
UsuńSuper zdjęcie i Kretowata jest... czyli wiosna tuż tuż
OdpowiedzUsuńNo, skoro Paulina się pokazała to wiosna na 100% nadchodzi!
UsuńAgniecha, wiosna już!Dawaj nowego posta!
OdpowiedzUsuńAle dziś padał śnieg. Więc mam pewne wątpliwości.
UsuńŚnieg śniegiem, kalendarz kalendarzem. Wątpliwości do lamusa.Dawaj dawaj, nie leń się😊
UsuńAle kiedy mi się nie chce.
UsuńMoże jak będzie 20 stopni, to się zachce. Na razie odkrywam jak to jest, kiedy człowieka łupie w krzyżu i ilu rzeczy nie da się w takim stanie wykonać. Zwłaszcza w domu i w ogrodzie.
Ale jak łupie to rękami można ruszać prawda? To ja już wiem dlaczego takiego fajnego posta zapuściłaś z tym brokułem.To jest proste jak ogłowie konia, po prostu będziesz się woziła na tym poście przez najbliższe 4 miesiące, komentarze wciąż żywe, ludzie czytają z zainteresowaniem a Agniecha sobie siedzi w fotelu i się leni. Ale dobra, wybaczam, jakoś przeżyję to czekanie.......😊
UsuńJa nie chcę być niegrzeczna, ale chociaż mam aż 2 podniesione grządki, to one jednak nie dochodzą mi do wysokości rąk.:-) A zginać się nie mogę ani trochę. Więc dopóki ziemia się nie wybrzuszy dostatecznie mocno, to będę musiała poczekać aż moje kręgi lędźwiowe przestaną się wygłupiać.
UsuńChodziło mi o ruch rękami po klawiaturze😁.Gdzież bym śmiała Agniechę do roboty gonić.
Usuń"Gdzieżbym" oczywiście miało być.
UsuńAch, ale inspiracja! Przecież muszę ją skąd wziąć?
UsuńPrzecież nie będę smętnie opisywać, jak leżę w łóżku, jakich technik używam, by się przekręcić na drugi bok w miarę bezboleśnie, ile czasu mi zajmuje nakładanie skarpetek i ile razy mówię przy tej czynności słowa powszechnie uważane za wulgarne. I jak mnie wkurza to, że nic nie mogę zrobić.
Nie, nie i nie, my tu pitolimy o roślinkach kwiatkach, ptaszkach, ewentualnie konikach pieskach i kotkach. Milutko i łatwiutko. Bo jakżeby inaczej na blogu.
Świetnie wyglądasz w tym czymś na głowie ;)
OdpowiedzUsuńCzęsto wyglądam lepiej z czymś na głowie, niż tylko z głową. :-D
UsuńPozdrawiam Was
OdpowiedzUsuńNawzajem!
Usuń