Ponieważ ogród nasz od jakiegoś czasu uprawiany jest ekologicznie, bez chemii i trucizn, to niestety pod ziemią wytworzył się alternatywny świat, w którym mieszkają stwory, które jedzą rośliny od dołu.
Proszę, jaki sielski obrazek, zupełnie nie widać, że pod spodem czai się zło. |
Przyznam się uczciwie, parę lat temu, będąc pod wpływem wściekłości a działając w afekcie, posypałam stworom trucizny w korytarze i nic się nie zmieniło. Myszowate przeżyły, a ja dalej byłam sfrustrowana. To już lepiej nic nie stosować. Nie sprawdziły się ani psie gówna, ani niedopałki papierosów wtykane w nory, ani dzwonki, butelki itp. Zepsutych śledzi nie stosowałam, więc nie wiem, czy są skuteczne. Może ktoś ma jakieś doświadczenia, to się podzieli. Ja przychylam się coraz bardziej do opcji permanentnego przejściowego rozejmu. I bardzo jestem rozczarowana postawą naszej kotki, że pod ziemią nie pełza i tych myszowatych nie łapie.
Więc, kiedy zauważyłam ostatnio, że marchew, buraki czy inne korzeniowe zaczynają coraz częściej przybierać formę lekko przywiędniętej naci z malutką piętką, a pod nią ziejącą w ziemi czarną czeluścią, przyszedł czas na zbiory.
Więc jednak przerywanie korzeniowych jest potrzebne. Większość tych marchwi ma średnicę 1 cm. |
Marchwi strasznie było dużo, ale za to małej, bo zapomniałam jej poprzerywać właściwą porą, ewentualnie dużej, ale popękanej. Uzbierało się skrzynkę czerwonej, dwie skrzynki żółtej z białą i fioletową i jedną pomarańczowej. Tę pomarańczową jednak poprzerywałam, więc była niczego sobie.
Co drugi burak pogryziony. Na zdjęciu nie widać aż tak bardzo. |
Buraczyska wyrosły wielkie, pasternaki takie sobie, a selerom to chyba się przywidziało, że są krasnoludkami. Przeciętny rozmiar orzecha włoskiego, ale za to nać - bujna a rozłożysta.
Pory za to znowu- wielkie.
Pomidory już dawno zniknęły ze szklarni, zostały jakieś smętne papryki oraz radośni jesienno - zimowi nowi lokatorzy.
Proszę jak miło w szklarni , sałata, co się sama posiała, tylko ją przesadziłam, i roszponka, co ja ją posiałam. |
Warzywnik przypomina coraz bardziej jakiś krajobraz po bitwie.
Piękny Jaś ledwie się słania na tyczkach za porami. Pora już na niego. |
Poza tym, jesień, ciągle jeszcze kolorowa, choć już trochę mniej.
Jarmuż się postarał w tym roku, ładny jakiś wyrósł, zdrowy i nie pożarty, endywia podobnież.
Pozbierałam kwiaty, myśląc, że to będzie już ostatni bukiet, ale może jednak nie?
Miłego weekendu!
Piekne zbiory Agniecho!!! Nie przypuszczalam, ze masz tak ogromny ogrod i jestes taka "gospocha":))
OdpowiedzUsuńZaraz tam ogromny ogród, to aparat fotograficzny robi takie perspektywy. A skoro wyniosłam się na wieś, to głupio by mi było ziemię zostawić odłogiem. W końcu oficjalnie chłopem, znaczy rolnikiem jestem, to uprawiać glebę trzeba.
UsuńI tak powinno byc, ja tez jak sie przeprowadzimy chce miec jakis ogrod, ogrodek, no nawet ogrodeczek ale chce bo lubie jak cos rosnie i to cieszy. A do tego smakuje tak, ze nie ma porownania.
UsuńZbiory imponujące! Jak to pięknie, zdrowo wygląda... Wyobraziłam sobie alternatywny świat - plataninę korytarzy, pokoiki...
OdpowiedzUsuńZ pewnością jest to świat rozległy. Pełen głodnych mieszkańców. :-)
UsuńNo cóż Agniecha, powiedziane jest, głodnych nakarmić, a spragnionych napoić :)
UsuńA może gdzieś tam i Calineczka jest :)
Dlatego przestałam walczyć z wiatrakami. Starczy tych warzyw i dla nich i dla nas.
UsuńAgniecha nie ma innej rady ino robić skrzynie, u nas w tym roku zdały egzamin na niepodgryzaczy a plony były bardzo imponujące.
OdpowiedzUsuńZastanowię się. Może tak zrobię. Jedną, na próbę.
UsuńJamnika zaadoptuj... wykopie myszowate razem z warzywami. Ogródka kopać nie trzeba będzie. albo zaproś rodzinę zaskrońców.
OdpowiedzUsuńZaskrońce są. Jamnika nie wezmę z paru względów. Ale dzięki za porady.
UsuńZbiory imponujące! I szklarnia jest! Łomatko, gdzie mi do takiego profesjonalizmu. W przyszłym roku coś spróbuję :)
OdpowiedzUsuńMoże jedna kotka to za mało?
Taka mała armia kotów może dałaby radę?
Włóczy się ich ( kotów ) więcej niż jeden. Ale raczej po powierzchni ziemi.
UsuńPiękny ogród, szklarni zazdraszczam :))) Moje selery też w liście poszły :) Buraczki wykopałam wcześniej. Mam skrzynie, niestety nie daliśmy siatki pod spód i też futerkowe grasują.
OdpowiedzUsuńPiękne dalie ! swoje tez trzymam do mrozów, choć może jutro wykopię ?
Ja sobie codziennie mówię, że dalie jutro wykopię. :-D
UsuńA jak to jutro już jest, to mówię sobie, że taki fajny dzień, i przymrozku znowu nie było, to niech sobie jeszcze kwitną.
Jakbyś zobaczyła mój jarmuż to byś pękła ze śmiechu.A selery?tylko zielenina, korzeń zeżarty,czereśnie też pożarte ale przez szpaki.Generalnie obraz nędzy i rozpaczy.Nędzy bo nie ma co jeść, a rozpaczy bo to drugi rok z kolei. Jak założę bloga to opublikuję moje osiągnięcia......
OdpowiedzUsuńJakbym zobaczyła Twój jarmuż, to podejrzewam, tak jak bym zobaczyła mój własny, rok temu. Był biedny. Obgryziony przez 2 rodzaje gąsienic, mały, zapyziały i siedziało na nim od spodu milion malutkich białych motylków ( tych, co wypijają sok ). Załóż bloga, załóż, z chęcią będę czytać. Przecież na błędach się uczymy, czyż nie tak mówi przysłowie?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHa, masz i Ty podziemny żarłoczny świat. W zeszłym roku moje sublokatorki były chyba gdzieś "w świecie" na wakacjach, ale w tym juz są z powrotem. Wszystko jeszcze mamy w ziemi, ale gdy wyrywam na obiad, to trafia mi się niespodzianka. Selery po raz pierwszy od lat ogromne, ale cebule takie sobie były a roszponka nie wzeszła wcale. Jarmuż do niczego. Pierwszy raz chorowały nam pomodory, albowiem zachciało mi się przeróżnych odmian bez szklarni. Z Bohunami nie było przez 16 lat problemów. Niewierność nie popłaca. Przez moje problemy zdrowotne ogród warzywny niepiękny mam wizualnie, choć kwitną jeszcze nagietki. Jestem jednak bardzo zadowolona z plonów tegorocznych.
OdpowiedzUsuńSkrzynie zabezpieczone siatką od dołu sie sprawdzają, ale ileż tych skrzyń musiałybyśmy w naszych ogrodach mieć. Miałam jedną. Dokonała już żywota. Nowych nie robię, bo "to ne ma sens", jak mówia moi czescy kolegowie.
Pozdrawiam jesiennie.
Podobnie myślę o tych skrzyniach, bo musiałabym ich wybudować ze 20. Tyle drewna, panie dzieju, dom by z tego dało zrobić.
UsuńMieszkańcy świata podziemnego jesienią są najbardziej widoczni, bo pewnie muszą się nażreć przed zimą. I tak jest lepiej niż 2 lata temu, gdy wyżarły mi niepostrzeżenie parę dyń rosnących na roślinie, na pusto. Wyobrażasz sobie, podnosisz dynię, a ona lekka jakby, myślisz, co jest, kurna, odwracasz ją, a tam okrągła dziureczka, a w odpowiednim miejscu w ziemi początek korytarza podziemnego do mieszkania upasionych dynią myszów.
W tym sezonie na pastwiskach mamy dużo dzików. Ryją jak maszyny, chyba chcą mi zmienić przeznaczenie gruntu z pastwiskowego na orne.
Życzę Ci dużo zdrowia, Izydorze, a sobie, żebyś znowu odwiedziła nasze strony.
wszystkim ktorzy mają czas na warzywniaki, ogrody zazdroszczę w zasadzie... i tobie też, bo ja nie mam czasu i mój warzywniaczek malutki i mało efektowny. nie trujemy nikogo i niczego niemniej w tym roku prawie całe zbiory zjadły nam ślimory bez domów (
OdpowiedzUsuńhttp://www.pracowniawdolinie.pl/2017/10/sliski-temat-czyli-sow-kilka-o-slimakach.html
UsuńOdkąd przeczytałam ten wpis, moje uczucia do ślimaków bezdomnych nie są już jednoznacznie wrogie. Polecam.
marchewkowy i buraczany pokot :-D :-D
OdpowiedzUsuńpowinnaś pozować koło nich w kucki, z nożem w zębach, z policzkami znaczonymi wojennie sokiem z buraka. Czekam na zdjęcie :-D
A kto mi je zrobi jak nie Ty???
UsuńMoże zamiast z nożem w zębach, to z nornicą w zębach?
Ale się u Ciebie dzieje w ogródku:-)))
OdpowiedzUsuńJakże inaczej. Musi się dziać.
UsuńMój boszsz... ten zagonek sałaciany. Uroczy, znam szkodnika z miasta Odzi który w tydzień by go załatwił do gołej gleby. Złe czai się nie tylko pod ziemią!;-)
OdpowiedzUsuńZłe nad ziemią czające się rozdeptujemy z trzaskiem. Potem buty śliskie są i trzeba uważać.
UsuńSłuchaj, Aga, a może jak koty nie chcą, to psy się wezmą do roboty? Wszystkie norowce byłyby jak znalazł -taki jamnik, na ten przykład. Niech sobie tam żyje pod spodem i wypłasza gryzonie, co? U nas w ogrodzie to głównie kleszcze i ślimaki jak dłoń. Jarmuż...mmmm...uwielbiam czipsy z jarmużu:-)
OdpowiedzUsuńTo mam jarmuż smażyć na głębokim oleju, jak frytki?
UsuńGdybym miała jamnika, nie miałabym nornic, ale też nie miałabym ogrodu. A tak mam chociaż ogród, chociaż pod ziemią niekompletny.
A może pod spodem masz seksmisję?
OdpowiedzUsuńNie sprawdzałam im płci, ale mnożą się jak szalone, więc może masz rację.
UsuńW tym roku przeżyliśmy pierwsze doświadczenie z tej serii - ścięcie lubczyku wraz z pożarciem korzeni. Teraz widzimy, że to był tylko przedsmak tego, co nas czeka, kiedy nasze uprawy będą większe niż jeden rabarbar i jeden lubczyk. Nawiasem mówiąc, rabarbaru licho nie bierze, może chcesz sadzoneczkę? Dobry, wielkopolski!
OdpowiedzUsuńMoże na wiosnę? ( sadzoneczkę, znaczy się ) Mam jakiś rabarbar, ale od przybytku głowa nie boli, chętnie przyjmę, i podzielę się innym zielskiem.
UsuńCóż to za barbarzyńska pora na pisanie!
Usuń