Co się może przytrafić o siódmej rano? Ano, jak ma się konie, to telefon od sąsiada z pytaniem - Paulina, a konie to wam rano nie uciekły?
Jezu!!! myślę sobie, rzeczywiście wcześniej obudziły mnie, bo ganiały się po padoku, a nasze psy je obszczekiwały, ale przecież to normalne, że ganiają się po padoku od czasu do czasu, więc spojrzałam przez okno i poszłam spać dalej.
Niestety, któryś musiał nie wyrobić na zakręcie i obalił się na ogrodzenie:-))) przęsła betonowe się połamały pod tym cielskiem wielkim, a pastuch na dodatkowym ogrodzeniu i słupkach pastuszych też nie wytrzymał. Na co te nasze ogiery hyc! i w siną dal!!! bez kantarów i rozochocone. Cały czas towarzyszyła mi myśl, że jeśli nie my, to nikt ich nie złapie, bo nie dadzą się nikomu dotknąć oprócz mnie, nikomu nie pozwolą na założenie im kantarów, bo tylko mnie ufają... Ubraliśmy się w sekundzie i w samochód, w międzyczasie zadzwoniłam do sąsiada, zapytać gdzie były widziane - wieś dalej, objechaliśmy dookoła i ani śladu, nikt ich nie widział, dwie wsie dalej zawróciliśmy jedziemy w stronę naszej wsi, a tu po asfalcie idą sobie głąby i skubią trawę przy drodze. Miałam wrażenie , że ucieszyły się na nasz widok, bo trochę daleko były od domu i zaczynały się bać, ale czy dadzą sobie kantary założyć? w końcu to ogiery, a na zewnątrz na otwartej przestrzeni wszystko je pobudza, dźwięki nieznane, zapachy... ale były tak grzeczne, że nas rozczuliły bardzo:-)) tylko przechodząc obok pól kukurydzy strasznie się niepokoiły i raz Lisiak się wyrwał z uwiązu, ale nie odbiegł, tylko zaufał mi gdy do niego spokojnie mówiłam i tak rano spacer przez pola z końmi ok. 3 - 4km odbyliśmy. Pamiętam jak kilka lat temu po pierwszej ucieczce, wszyscy koniarze mówili nam, że to normalne, że jeszcze nie raz nam uciekną i opowiadali swoje przygody.
Kocham moje konie i teraz widzę jak procentuje moje odczulanie, które robiłam w pierwszym roku, na folię, na strzały, na białą płachtę, prowadzenie z obu stron i przechodzenie z boku na bok w trakcie i wykonywanie różnych dziwnych rzeczy...
Podczas takich spacerów zwłaszcza z ogierami konika polskiego, ważne jest zachować hierarchię stada i teraz widać jak ona wygląda - ja samica alfa, za mną Lisiak, Michałek i Dżygit:-)))
Wpis jest w dwóch częściach, bo nie zmieścił się w jednej:-(((
Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
Konie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Hrehrehre, a już myślałam, że macie takie wystrzyżone w kancik gumno. I zastanawiałam się, dlaczego to koryto takie głębokie:)))
OdpowiedzUsuńMichałek godzi się na trzecie miejsce w stadzie?
Fajną masz fryzurkę.
Hierarchii nie przeskoczysz. Hano.
UsuńPaulina, fajnie , że napisałaś. :-)
Że nie przeskoczysz hierarchii to wiem, ale można się buntować, nie? Najczęściej bez sensu...
UsuńBunty są tłumione w zarodku:-)))
UsuńPoidło to mi się marzy... :-))) zamiast latania z wiadrami, ale cóż... Może w innym życiu;-) a włosy musiałam obciąć, bo już nie dawałam z nimi rady. Właśnie dwie małe kocie znajdy przywieźliśmy do domu:-)
OdpowiedzUsuńPo tym, jak ukradli nam starą wannę z pastwiska ( funkcjonowała jako poidło dla koni ), uczyniliśmy następną, z betonowego kręgu osadzonego w betonowej wylanej podłodze. Myślę sobie, że tego już nie ukradną, a biedne konie nie będą już mogły grać w piłkę nożną wanienną.
UsuńWłosy, hm, hm, ja za to konsekwentnie nie używam szczotki i grzebienia, i chyba jestem w trakcie bicia nawego osobistego rekordu niemycia głowy.
Paulina, pokaż znajdki, co?
UsuńJuż pokazuję:-))
OdpowiedzUsuńAgniecha, no i jak widzisz te moje maleństwa końskie??? bardzo się zmieniły???
OdpowiedzUsuńDżygit ma brzuszek. Ale to nic nowego. Jak tam nauki jeździeckie itp.? Robicie coś?
UsuńNie nadal nie, tylko posłuszeństwo i komendy, ale pewnie kieryś się zbierzemy:-))
OdpowiedzUsuńNa 8 września (międzynarodowa konferencja w Wierzbie) uda się zapewne wydać drukiem książkę:
OdpowiedzUsuńCis van Vuure „From kaikan to konik. Facts and perceptions surrounding the European wild horse and the Polish konik”
ISBN 978-83-7507-18506, format B5, s. 446, ilustracje