Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

niedziela, 22 grudnia 2024

inaczej.




Ten mój Latający napędził nam ostatnio wszystkim konkretnego stracha. Dnia pewnego zupełnie zwykłego dostał ataku czegoś z czymś i stracił przytomność. A nadmieńmy że już od ponad miesiąca w łożu tylko leżał, bo energia gdzieś mu znikła, jakoż i mięśnie.  Naście lat życia z aktywnym rakiem robi swoje. No to karetka, szpital itp., czary mary. Starszy cudzoziemiec bez znajomości języka polskiego, ekstremalnie słaby, oszołomiony, z kilkoma chorobami na raz, ląduje w polskim powiatowym szpitalu. Nie będziemy o tym pisać. Z pewnych względów było to wyjątkowo niefajne doświadczenie. 
Następnie prywatnym transportem medycznym powieźli my go do Niemiec, gdzie on się od zawsze leczy. Powieźli, bo po usłyszeniu ode mnie o sytuacji, młodszy syn Latającego ( a można by mu spokojnie dać ksywkę Latający do kwadratu ) przyjechał z szybkością światła ze swego kraju i potem działaliśmy razem. Co ułatwiło życie mi, jemu, Latającemu i jeszcze innym ludziom. Było ciężko. Nie do końca wiadomo, czego się spodziewać od przyszłości. 

Nadal jest ciężko, ale troszkę mniej. Latający w miarę stabilny, leży sobie w szpitalu, na właściwym oddziale, zaopiekowany. Marudzi często, popłakuje, jest zdołowany. Nie dziwię się mu, staram się wspierać, motywować do wysiłku w celu odzyskania choć części sprawności fizycznej. Podobnie personel medyczny tam, są naprawdę wspaniali. 

I takie to będą Święta, odwiedzając swego chłopa w szpitalu. Nie powiem, że będzie mi brakowało tradycyjnej kolacji wigilijnej, już dawno naszych 12 potraw niewiele miało wspólnego z tradycją. 
A tu obejście, konikipiesekkotek itp. też życzą sobie uwagi człowieka. 

I  nagle wyczerpała się wena.

Cieszcie się życiem, dobrzy ludzie, w czasie Świąt oraz w każdej innej chwili. 
Życie trzyma się na cienkiej nitce. Niby to wiedziałam, ale ostatnio dotarło to do mnie dość konkretnie.

12 komentarzy:

  1. Tak mi przykro, że masz tyle trudności, że choroba w Twoim domu miesza i plącze. Oby jak najszybciej wszystko doszło do ładu, oby Tobie było coraz lżej, a Latającemu wracały siły, oby Święta były dla Was , mimo wszystko, dobre spokojne i pogodne... niech Ci się to spełni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zycze Wam wszystkim ZDROWIA, ZDROWIA, ZDROWIA. Bedzie dobrze, musi!
    Chlop dobrze zaopiekowany i szkoda tylko ze nie mozecie byc razem. Nie masz kogos, kto przez kilka dni zadbalby o inwentarz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam się nie da nocować, w tym szpitalu.
      A życzenia przyjmuję, rzecz jasna.

      Usuń
    2. No nie myslalam o nocowaniu w szpitalu, ale byciu razem w dzien, a przenocowwac u rodziny.

      Usuń
    3. Nie da się. Szpital na szczęście tylko o godzinę jazdy ode mnie, w mieście granicznym.

      Usuń
    4. A to da sie wytrzymac z odwiedzinami.

      Usuń
  3. Agniecha wiem to i dlatego gupotami sie ostatnio nie zajmuje. Trzymam kciuki za Latającego i przesyłam moce. I jemu i Tobie. Oby to był dla was dobry czas. Zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moce przesyłam, tym bardziej, że domyślam się, który to szpital powiatowy (kilka lat temu umarł tam kuzyn męża, nie będę rozwijać historii, Freda dalej trzęsie jak o tym opowiada). Trudno jest mi coś życzyć co by teraz było bardzo adekwatne - chciałabym odjąć Ci zmartwień. Spokoju ducha i zdrowia dla wszystkich domowników.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szpital w mieście na literę L. Powiem Ci, że obiektywnie nie było tak źle. Lekarze OK, personel medyczny w sumie też, tylko że najgorszy możliwy moment, no i brak możliwości komunikacji.
      Bez wątpliwości czuję i widzę, że w Niemczech Latający ma o wiele lepiej.
      Dzięki za dobre myśli.

      Usuń
  5. Agniecha zrobiłaś wszystko co w twojej mocy, Latający zaopiekowany i jest jeszcze ten syn...to ty wejdź w ten swój piękny krajobraz i idź, idź, idź tak długo aż spłynie na ciebie spokój. Jeśli nie odszukasz swojej równowagi psychicznej, to jeszcze trochę a nie będziesz w stanie opiekować się Latającym, a wręcz przeciwnie to ty będziesz wymagała pomocy, a coś mi się wydaje że chyba już tak jest.
    Życzę ci gorąco abyś tą równowagę psychiczną znalazła!!! I niech cię aura pogodowa w tym wspiera i cudne okoliczności przyrody ześle!!

    OdpowiedzUsuń