Po telefonie od Agniechy i Kreci nie pozostaje mi nic innego jak tylko napisać, że jestem i żyję i co u mnie słychać.
...jestem i żyję, choć z tym życiem, to różnie jest, bo alergia i zatoki lubią się wzajemnie i często mnie niepokoją swoją obecnością, co do łapno-kopytnych, to mają się dobrze, choć jesteśmy chyba jedynymi ludźmi na świecie, którzy mając konie wierzchowe, jeszcze na nich nie siedzieli..., a chłopcy mają najdłuższe końskie dzieciństwo na świecie! Kotów mamy dziewięć, a psy są cztery, do tego dwa konie, kogut, dwie kurki, dwie rodziny pszczele i Michałek:-) oto stan inwentarza na dzień dzisiejszy:-)) Cała ta ferajna stara się abym miała jak najmniej czasu dla siebie i żeby mi się przypadkiem nie nudziło. Ostatnio, gdy byliśmy na weselu - udanym zresztą bardzo - nasz Arrowek zamknięty w domu ze względu na zranioną łapkę - pogryzły się z Basiorem i tenże próbował mu odgryźć łapkę - postanowił wyjść z domu pomimo zamkniętych drzwi. Prawie mu się to udało, bo wygryzł i wydrapał tynk, troszkę cegieł, całą piankę montażową, i prawie się podpiął do instalacji elektrycznej...
Nie mogłam uwierzyć własnym oczom po powrocie do domu i długo do mnie docierało co się właściwie stało, bo za progiem było gruzowisko i prześwitywało światło z zewnątrz - prawie mu się udało. Fotorelacja:
|
zdjęcie z wizji lokalnej miejsca zbrodni |
|
myślałam, że nie dam rady sama tego naprawić |
|
zdjęcie z dziś, już gładzią zarobione i drzwi szpachlą również |
Miał być też remont u nas wielki, ale okazuje się, że świat się nie zmienił i dalej wszyscy wszystkich próbują oszukać i mój M. nie dostał oczekiwanych przelewów:-( tak więc w tym roku oprócz drogi wreszcie dojazdowej własnej 50 metrów:-)) wybudowanej praktycznie w całości przez Michałka i łatania dziur w dachu nic się nie uda zrobić:-( Ale na złość wszystkim nadal jesteśmy szczęśliwi i nie zamierzamy się poddać:-)))
|
pod otoczakiem jest od 1/2 do 1m gruzu:-)) |
Ja zrobiłam skalniako-poidło-zielnik - jeszcze nie skończony ale już używany:-)
no i wreszcie mamy metodę na uciekające huskyie, dostały budy i choć jeden musi siedzieć w karcerze na lince, wtedy reszta nawet jak przeskoczy ogrodzenie, to nie ucieka daleko, bo razem, to potrafiły na dobę znikać i nic nie skutkowało, ani prąd dookoła, ani różne zasieki - nauczyły się przez bramę skakać! a teraz jak choć jeden przywiązany siedzi przy budzie, to reszta mu towarzyszy:-)) a jak przeskoczą, to ten co przy budzie siedzi tak wyje za nimi, że wracają:-))) Z wielkością bud trochę chyba przesadziliśmy, bo jak weszłam do środka, to zmieściłam się ja, Basior i Luna:-))
|
Dodaj napis |
To rozumiem! Reakcja natychmiastowa, i na dodatek tyle ciekawych wieści.
OdpowiedzUsuńArrowa wysłałabym do Wałbrzycha - w trzy sekundy wywęszyłby i odkopał ten złoty pociąg co to go nikt nie może znaleźć. Za znaleźne( tylko czy psu by dali?) zrobilibyście remont i co tam jeszcze potrzeba.
Buziaczki!
To jest doskonała myśl!!! A ja jako opiekun prawny psa Arrowa Szulca przejmuję 10% znaleźnego:-)))
OdpowiedzUsuńi od razu kupuję 10 hektarów z lasem i domkiem z bala przy którym nic nie trzeba remontować do końca naszych dni... ale się rozmarzyłam...
A jak tam chłopaki - ogry? Na ostatnim zdjęciu coś tam tak szybko przemknęło na tylnym planie, czyżby Dżygit?
OdpowiedzUsuńNo co z Ciebie za Ciotka?! Lisiaka nie poznałaś?!
UsuńPrzyciełam im grzywy i ogony, bo sobie przydeptywały jak z tarzania wstawały i jak zwykle mam problem z sianem:-((( na zimę:-( a tak to chłopców kocham bardzo nie chorują - odpukać i są słodcy i grzeczni:-)
Ciotka okularów nie założyła.:-)
UsuńBoszszsz, Paulina, nie do wiary! Demolka znaczy się! Jeden mój pies w 3 godziny podarł na paseczki wykładzinę dywanową w 20 metrowym pokoju, ale to, co zrobił Arrow przechodzi obok ludzkiego pojęcia.
OdpowiedzUsuńWykładzina też jest niczego sobie:-)) to musiał być zacny pies! A Arrowek miał do tego wszystkiego jedną łapkę niesprawną - zranioną...
OdpowiedzUsuńA czy po takiej akcji nie miał wszystkich łapek poranionych???
UsuńJak na złość nic sobie nie zrobił
UsuńHa!!! Kretowata była na interwencji;)))) Od razu widać!!! Paulina - nie znikaj już na tak długo!!! I jeszcze się zdzwonimy;) Było mi szalenie miło Cę usłyszeć, ale mam trochę wyrzuty sumienia, że tak po prostu Cie wzięłam i przyparłam do muru;) Arrow jest mega, Lisiak jest piękny - to mój ulubiony Twój koń!
OdpowiedzUsuńSkuteczna jesteś, Kretowato. To się liczy.
UsuńDziewczyny, ta akcja była mega słodka!!!
OdpowiedzUsuń:-)*
UsuńMyślę, że z Rudą, gdyby przypomniała sobie czasy lęku separacyjnego, stworzyliby zgrany zespół. Wtedy juz pozostaje kupić ten dom z bali :)))
OdpowiedzUsuńPozdrówy!
Wiem co psy potrafią nawyprawiać ale ten Wasz Arrowek to przebija wszystko - nawet ściany ;)
OdpowiedzUsuńPaulina, a jak tam Twoje pszczoły?
OdpowiedzUsuńZycze zdrowia, zatoki mozesz smarowac wlasnej roboty olejem z geranium. Roslina geranium, tzw. anginka jest wdziecznym kwiatem domowym, potrzebuje duzo wody i malo slonca. Liscie trzeba bez lodyg zgniesc w palcach do momemntu az wydobedzie sie z nich olejek, wrzucic do sloiczka z olejem (polskim, rzepakowym, lnianym) i na gotowe. Boli ucho, zab, katar, zatoki..smarujesz zewnetrznie miejsce, wkladasz do ucha zmietoszony listek geranium i z nim chodzisz, spisz. Przejdzie na pewno :-) Zdrowia zycze, piekny blog.
OdpowiedzUsuń