Wracaliśmy, zmęczeni i zmarznięci na kość, z sąsiedniego kraju, zaliczywszy ( jako widz oczywiście ) taki średniego poziomu konkurs wolnych skoków dla koni. Nic ciekawego nie zobaczywszy. Z koni. Oprócz tego, dużo ciekawego dookoła, ale czasu nie było, więc tylko okiem rzuciwszy na okoliczne dość duże zabytki (w czasie kiedy pies sikał i nie tylko ) a zwłaszcza jeden. TAKI O.
Potem to już tylko konie, konie i konie w hali, która przechowała w sobie temperatury ujemne z poprzedniego tygodnia, na zewnątrz było sympatyczne +10 stopni C, a w środku widzowie w zgodnym, dość szybkim tempie podzwaniali zębami. Starzy bywalcy przybyli zaopatrzeni w grube, wełniane koce, w które się od razu opatulili, a reszta popatrywała na nich zazdrosnym okiem.
Na szczęście, na placyku przy parkingu stanęła buda na kółkach z wurstem, senfem i gluhweinem dla rozgrzania nieszczęśliwej publiczności.
No więc wracając do początku wpisu, który właściwie był na samym końcu tej opowiastki, kiedy już w końcu w samochodzie z ogrzewaniem ustawionym na maksymalny max zbliżaliśmy się do naszych okolic, na niebie zaczęły się dziać rzeczy piękne. I działy się tak wspaniale, barwnie i niesamowicie, aż do samego domu. Być może była to nagroda nieba za wytrwałość i odmrożenia. Być może nie.
Zmusiłam pasażera do zrobienia 1 (!) zdjęcia. Które jak zwykle nie oddaje tego co było.
Blog, który powstał z miłości do konika polskiego, jest prowadzony aktualnie przez Agnieszkę współwłaścicielkę "Stadniny Izery", oraz Paulinę posiadaczkę dwóch ogierów rasy konik polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich miłośników konika polskiego, koni innych ras, jak również wiejskiego życia.
U nas od tygodnia piękne kolory nieba. Purpura, fiolety.ultramaryny, żółcienie. Zachwycam sie za każdym razem, ale aparat foto zepsuty.
OdpowiedzUsuńOkolica tego O. zabytki piękna jest. Bywałam tam za czasów dzieciństwa. Były to moje pierwsze zagraniczne wojaże.
Wybieram sie w Wasze okolice jak sójka. Może jednak zdażę w tym roku. Pozdrowienia
Mało czasu Ci zostało w tym roku. Ale dajemy Ci dyspensę, gdyby się nie udało, na przyjazd w roku przyszłym. :-)
UsuńNo piękne rzeczy na niebie się dzieją. I trzeba to się po zimniastych halach włóczyć, kiedy tyle piękna jest na miejscu? Mam pewien pomysł, żeby Ciebie odwiedzić, ale to nie szybko i ciepła porą roku musi być. Mam wielką ochotę wybrać się piechotą szukać Lorien tam, gdzie niby miało być i przy okazji do Was wdepnąć. Ale to będzie możliwe dopiero wtedy, kiedy doczekam się spadkobierców na gospodarstwie, czyli nie wiadomo kiedy.
OdpowiedzUsuńLatem 2017 przyjedziesz? Bardzo się ucieszę. Właściwie to już się cieszę.
UsuńPrzyjdę, na piechotę, całą Polskę po przekątnej. Ale nie wiem kiedy ani w którym roku. Jak się da.
UsuńPamiętam ale samochodem, pojechaliśmy w okolice Tykocina po konika.To chyba była ta przekątna, albo zbliżona.
UsuńCo za marnotrawstwo pieknych motywow! Ja mialabym z tego co najmniej setke zdjec.
OdpowiedzUsuńHm, ja może z 10, ale kiedy się siedzi za kierownicą i właściwie nie da się zatrzymać, to trzeba dobrej woli pasażera. A on bardzo nie chciał.
UsuńW średniej szkole zaliczyliśmy wycieczkę w tamte strony. Zamek oglądałam, i Zwinger w Dreźnie zaliczony. Z zamku mało pamiętam, a z Zwingera do dziś w oczach mam ogromną, przepiękną kolekcję porcelany. Spektakl na niebie piękny. Tylko strasznie mało !
OdpowiedzUsuńMało.
UsuńA u nas od kilku dni buro, szaro i pada. Takie łuny na niebie dobrze się oglądało z XV p. gdzie mieszkałam. Starzy ludie powiadali, że krwawe niebo zwiastuje silny wiatr.
OdpowiedzUsuńNo i powialo...
OdpowiedzUsuńPozdr
A
Ano, powiało!
UsuńTeż pozdrawiam.
kolory nieba, mówisz? są takie? już nie pamiętam :P
OdpowiedzUsuńPopatrz w górę? :-)
Usuńpatrzę i patrzę.. niby szary też kolor, ale.
UsuńTobie, Twoim bliskim i wszystkim czytelnikom bloga na nadchodzący zimowy czas życzę wszystkiego najlepszego:)
OdpowiedzUsuńDzięki i nawzajem!
Usuń