niedziela, 4 maja 2014

Pastwisko

Lisiak, pochłonięty trawą, rozpoznałam go na zdjęciu tylko po przesuniętym kantarze
Aby uniknąć śmierci z ręki Agniechy, postanowiłam zebrać resztki sił na koniec dnia i zrobić wpis. Mam coraz mniej czasu na internet i prowadzenie bloga, nad czym bardzo ubolewam, ale niestety:-( proza życia powoli zabija moje dawne życie. Jest tyle do zrobienia, w dodatku dla jednej osoby niestety, a jeśli coś jeszcze wypadnie po drodze jak pęknięte żebro, czy przeziębienie, to zaległości są przytłaczające. I tak w związku z różnymi perturbacjami zdrowotnymi sezon pastwiskowy został otwarty dopiero dziś. Lisiak oszalał ze zdenerwowania, o ile na kantarze szedł spokojnie do bramy, tak już za nią zaczął się strasznie denerwować, wyrwał mi się z ręki i pognał do przodu z uwiązem, następnie przyjmując postawę broniąco - atakującą przerwał pastuszka i do domu, a tu brama zamknięta, więc z powrotem. Musiałam wejść na pastwisko i go w miarę możliwości uspokajać. Na szczęście przewidywałam problemy i wygrodziłam przejście między bramą od siedliska, a pastwiskiem, ich przeraża ta otwarta przestrzeń, na której wieje i tyle widać, a ogrodzenie jest delikatne i nie daje poczucia bezpieczeństwa, tak więc zawsze musi minąć troszkę czasu zanim się przyzwyczają. W przyszły weekend próba z wędzidłami, aby mi się Lisiak nie wyrywał, przez pięć dni próby na padoku, a w sobotę gdy będzie Michałek próba z przeprowadzeniem, jeśli będą spokojnie chodzić w sobotę i niedzielę na wędzidle, to od poniedziałku przyszłego, od świtu do zmierzchu na pastwisku, może nawet na linkach popróbuję wypasać z wędzidłem, aby wyjadły tam gdzie nie bardzo jest jak wygrodzić - zobaczymy. Dziś gdy już się uspokoiły to wcinały i były szczęśliwe, ale po dwóch czy trzech godzinach chciały już z powrotem do stajni i podchodziły do przejścia aby je przeprowadzić, zawsze tak robią gdy chcą wracać, a jak nie chcą to uciekają:-)
Dżygit
Dżygit niuchający:-)
...najlepiej smakuje razem...
mój ukochany Lisiak 

31 komentarzy:

  1. Jakoś się powstrzymam przed czynem zbrodniczym i na razie Cię oszczędzę. Dobrze chłopaki wyglądają. Fajnie by było ich ( Ciebie też, no ) odwiedzić. Ale sama wiesz. Jakoś się nie składa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana Agniecha - przyjeżdżaj! A na maila odpiszę jak będzie chwileczka:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypasione ładnie, a to dopiero początek sezonu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziś siedzą na padoku, więc łąka przyszła do nich - dwie taczki im nawiozłam, ale za to mnie alergia wymęczyła:-(

      Usuń
  4. jeśli to pierwsze wyjście na pastwisko to nie powinno być dłuższe niż godzina inaczej gwarantowana sraczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. najwidoczniej zupełnie nie dotyczy koników polskich:-)

      Usuń
    2. A druga baba na to: "Cóż sraczka, przejdzie."

      Usuń
    3. No u mnie nie ma co przechodzić, może jak łąka zawiera szkodliwe gatunki, lub konie są zarobaczone, to wtedy jest tzw. sraczka. Natomiast u mnie wszystkie kupy zostały obejrzane i same zwarte, zieloniutkie pączki są zero sraczki:-))

      Usuń
  5. moje koniki pasły się cały rok więc nie będę się sprzeczał ale wielkopolaki mimo odrobaczania trzeba było stopniowo przyzwyczajać.jeśli mowa o roślinach trujących to proszę zainteresować się starcem jakubkiem na pastwisku jest omijany ale jako siano zjadany i po paru latach zabija niszczy wątrobę naprawde!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tego starca jakubka nie ma, na szczęście. Jest troszkę wrotyczu, ale on mniej straszny.

      Usuń
    2. U mnie nie ma zbyt wielu roślin, bo łąki mam świeżo zakładane i właściwie oprócz gatunków traw i koniczyn, to tylko rozsiał się mlecz, troszkę skrzypu, fiołek trójbarwny, ale siano dokupuję więc nie mam możliwości sprawdzenia, co jest w tym kupionym niestety:-( Myślałam również, że leżakowanie wystarcza, aby trujące rośliny straciły swoje właściwości.

      Usuń
  6. a kupa po zmianie paszy z suchej na soczystą jest rzeczywiście zupełnie inna, właśnie soczysta, że tak to ujmę:-) i zieloniutka, ja ostatnio sprawdzam dokładnie te kupy, bo cyrki pierwszy raz podczas podawania pasty mi robiły tej Grovermina i nie wiem czy troszkę nie wypluły, a ja podaję 750 na dwa, więc nie ma zapasu, że jak troszkę odejdzie, to nic się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, u nas tego tak nie widać, znaczy się różnic w kupie, bo nasze stopniowo zmieniają dietę z siana na zielone.

      Usuń
    2. możesz się śmiać, albo mówić, że jestem obrzydliwa, ale ona niemal pachnie jak lekko zbutwiała taka zaparzona trawa:-)))

      Usuń
    3. Wcale się nie śmieję, jeżeli już, to ze szczęścia, że TY TEŻ jesteś w stanie podniecić się zapachem czy kolorystyką końskiego gówna, i na dodatek powiadomić o tym SIEĆ.

      Usuń
    4. Witajcie Dziewczyny :)
      Rozważania o kupach są zawsze obecne w wiejskim życiu, cieszę się, że i Wy nie macie oporów w poruszaniu się po tym "grząskim gruncie". Jak się posiada jakiś inwentarz to temat zawsze się sam nasuwa - kwestia wypróżnień naszych pupili to ważna rzecz.

      Pozdrawiam ;)

      Usuń
  7. A, słuchajcie! mam pewien niepokój w związku z moja łąką strasznie mi się w tamtym roku rozsiała koniczyna i w tym właściwie zdominowała pewne obszary i teraz się martwię troszkę o przebiałkowanie. Pytanie - czy słusznie się martwię?

    OdpowiedzUsuń
  8. moje pastwisko to nieuprawiana od lat ziemia orna i też na najdłużej wypasanej części dominuje koniczyna 2 kn 10 h strasznie spasione ale raczej nie przebiałkowane .dojadą jeszcze cztery

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęściarz! ja mam dwa ogiery konika polskiego, ale maleńką działkę - tylko hektar na trawę, a na całości się nie wypasają i jeszcze część pod drogę odchodzi i takie tam drobne różne:-(((

      Usuń
    2. Chyba martwisz się niepotrzebnie. Łące w końcu się ureguluje, przecież siałaś ją nie tak dawno(?). Na naszych sianych kawałkach też w poprzednich latach bardzo się zmieniało. Najpierw dużo koniczyny, potem strasznie dużo, potem mniej, a teraz jakby jeszcze mniej ale za to nasiało się samo innych roślin łąkowych.
      Aha, Paulina, słupki ogrodzeniowe do pastwisk, z betonu zbrojonego, Grzesiek wynalazł w okolicach Łodzi. Bo tańsze. Może coś dla Ciebie na przyszłość?

      Usuń
    3. Daj proszę namiary i opis tych słupków na maila.

      Usuń
    4. W czerwcu, jak Grzesiek wróci. Może być? Czy mam go napastować przez telefon w Dojczlandzie?

      Usuń
    5. będę czekać cierpliwie:-)

      Usuń
  9. całości jest 20h reszta była na siano przed starcem a jeszcze 6 kóz zalogowałem się na forum ale coś nie działa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zaraz zobaczę, ale wiem, że część osób miała problemy i za którymś razem dopiero "zalogowywało", proszę więc o cierpliwość i może drugą próbę :-)

      Usuń
  10. Paulina, jesteś niemożliwa;)))) A Lisiak jest śliczny;))) A konie łapią kleszcze? - pytam jako laik, bo Kruczy znosi stadami kleszcze z łąk;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. moje jeszcze nigdy nie miały, natomiast Pasia po jednej z ucieczek przyniosła tyle, że kilka dni ją iskałam z tych kleszczy i to już dawno temu z miesiąc, aż byłam zaskoczona, że tak wcześnie i że tyle

      Usuń
  11. Ja też nie mam czasu na wpisy blogowe, ubolewam. Zarobiona jestem. Konisie piękne i jakie szczęśliwe. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń