sobota, 6 kwietnia 2013

Nie poddajemy się.

Tak oto wygląda nasz widok za oknem.
I tak też.

Zachęcająco, prawda?
Ale pozory mogą mylić. Na zewnątrz może i zima, i niektórym się wydaje, że się nie skończy, ale u nas w środku - prowadzimy walkę podjazdową, partyzantkę czy jak to zwał - walczymy  o wiosnę.
Po pierwsze, napaliliśmy w piecu. Oczywiście przegięliśmy, i teraz już mamy wewnętrzne lato - temperatura dobija do 25 stopni.

Po drugie - upiekliśmy ciasto, żeby cukrem przysypać deprechę i lekki brak energii - pomogło.

Po trzecie - tutaj nasza tajna broń,  główni bojownicy w walce z zimą, już się szykują do wypadu na zewnątrz. Pełna gotowość bojowa. Tej sile nikt nie da rady.

 

Po czwarte, poszliśmy spełnić dobry uczynek i dać naszym zabłoconym, brzydkim, liniejącym koniom nowej słomy. Bo obornik wokół stajni za bardzo do ziemi przymarzł, żeby go ruszać. To już wiosną się zrobi.:-)




Teraz znowu w domu - na kanapie z ciastem i książką, przy komputerze z ciastem. Czekamy na wiosnę. Od poniedziałku ma być. Ponoć.

17 komentarzy:

  1. U mnie obornik przed stajnią już rozmarzł, ale nie przebije się z taczką do pryzmy gnoju za domem, nawet nie ma mowy - tyle śniegu jeszcze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja taczką bym dojechałą, ale nie mam ochoty na prowadzenie robót górniczo-odkrywkowych w warstwie obornika. Nich sobie jeszcze mięknie.

      Usuń
  2. te roślinki to powiew wiosny :) my właśnie wróciliśmy ze spaceru (jesteśmy tam, czyli w mieście)-poszliśmy stadnie do Lasku Oporowskiego i nawet nieśmiałe zielne listki gdzieniegdzie już przebijają się przez warstwy zmurszałych liści. I miałam wrażenie,że słyszę gdzieś daleko,daleko na polu skowronka. Wiosna musi już przyjść, nie ma bata!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałaś zielone listki na dworze??? Szczęściara!

      Usuń
  3. U mnie tez parówa, przedobrzyłam z tym węglem, co wczoraj przyjechał;))) Pies nie garnie się do chaty, chyba wiosna idzie;))) A rano padał śnieg, bo jak inaczej;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co Ty mówisz? Przecież koniki są śliczne! I ciasto.
    Kretowata, nie śledzę Cię! Wpadłam na Ciebie przypadkiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śliczne, bo z daleka je oglądasz. Włochy się z nich sypią jak pierze z dziurawej poduszki, utaplane w błocie, z poprzyklejaną słomą i sianem. I połowa gruba jak maciora, bo ciężarna. Druga połowa też nie szczupła, ale w normie.

      Usuń
    2. To całkiem jak mój pies - niewiele mniejszy, niż koniki. I też włochy mu się sypią, a co on tam ma poprzyklejane wszędzie, żadne pióro nie opisze.
      A grube z powodu ciasta...

      Usuń
  5. Towarzystwo przed stajnią wygląda dziarsko.

    Widoki za oknem nie licząc śniegu to macie ładne, wiosną musi być tam pięknie gdy się zazieleni.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bociany. Dwie pary. Wysoko. Chyba bardzo głodne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znowu usłyszałam dzisiaj kosa. Po raz pierwszy tej zimy.;-)

      Usuń
  7. W poniedziałek??? U nas ma być koło czwartku dopiero...Chyba po obżarciu się u Was ciastem, będzie miała ciężkie dupsko do dźwigania w nasze strony...;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz, tak z rana, znowu u nas jak w bajce o Królowej Śniegu. Nie będę pisać co pada, ale jest białe.:-DD. Jakkolwiek prognoza to przewidziała. Jest plusowo, i to mnie cieszy.

      Usuń
    2. Ależeli chodzi o ciasto, to było malutki, bo Latający Holender się odchudza, i trzeba mu oszczędzać pokus. Więc Pani Zima się u nas nie pożywiła.

      Usuń
  8. Powiem tak: Mamy poniedziałek i mamy... śnieżycę za oknem! brrr. Też przywołujemy wiosnę smakołykami! Pozdrawiam ciepło Ciebie i koniki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja powiem tak: Mamy poniedziałek i ostre słońce i plusową temperaturę i wszystko się topi. Muchy na ścianach domu w ilośćiach hurtowych. Urra!!! U nas już jest wiosna. Pozdrawiam również.

      Usuń