sobota, 23 listopada 2024

Chwilowo biało.

 

W odpowiedzi na pytanie Kocurro z poprzedniego posta. Może potem będzie mi się chciało coś napisać. Na razie rosół gotuję i jestem jakaś wyprana z energii.



Zwierzątkom podsypałam siana i słomy, żeby nie musiały mokrego i ziemnego żarcia wygrzebywać spod śniegu. Szczerze mówiąc, mnie to bardziej przeszkadza niż im, zbyt troskliwa jestem.

Korus już w modusie zimowego szaleństwa. W końcu jego rasa z Norwegii się wywodzi, więc zima powinna być jego ulubioną porą roku. I chyba rzeczywiście jest.

Natomiast Pi uważa, że dobrze wychowany kot zimę spędza w domu. ( już nie w stajni, proszę państwa, kot wymusił jakoś bezwysiłkowo zmianę i proszę, noc w domu a dzień na dworze ).

Ale jednak życie bywa ciężkie i trzeba się jakoś pocieszyć, no więc z przepisu holenderskiego upiekłam ciasto z jabłkami i cynamonem, i jakkolwiek wyszło bardzo smaczne, to troszkę go dużo i sycące na maksa, a Latający nie chce jeść więc wystąpił problem nad-obfitości.

Tu mamy ilustrację przysłowia "Człowiek strzela a pan bóg kule nosi."
Planowaliśmy wykonanie ( rękami pracowników ) nowego ogrodzenia padoku i lonżownika przed nadejściem zimy. A tu jeden z pracowników poszedł w długą - alkohol go pochłonął - i praca niedokończona.  A dokończona być musi, bo inaczej nie da się wprowadzić koni na ich zimowe miejsce pobytu.

Korek w swoim ( śnieżnym) żywiole.

No to teraz już jest następny dzień, niedziela rano i po śniegu zostały nędzne resztki w osłoniętych od wiatru chłodnych zakątkach. Wywiało, stopiło. Zielona trawa za oknem. W sumie dobrze, bo może uda się pracownikom dokończyć te roboty padokowe ( jeśli A. wróci ze świata procentów), a ja może posadzę czosnek. I zabezpieczę róże? I to i to i tamto? Jedno jest pewne, roboty ci u nas dostatek.

A poza tym to jest jakoś średnio. Latającemu wyleczyli w szpitalu pęcherz ( 2 tygodnie w szpital, najpierw Goerlitz, potem Drezno ), wrócił do domciu zadowolony choć nie chodzący ( za słaby ). Więc leży na łóżku i niby dochodzi do siebie, tylko że teraz skarży się na ból brzucha. I za mało je, na mój rozum. Nie wiem z czego on zamierza odbudować te mięśnie, co mu tak skutecznie zanikły... I tak się ten żywot wlecze. 

Ale rosół ugotowany, w ilości sporej. Trzeba odcedzić gęste, dosmaczyć i Latającego poić będę.

32 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Ja też. Ale słyszę na dworze wiatr od gór, jutro śniegu już nie będzie.

      Usuń
  2. Piękna chwila i jeszcze ciasto zapewne smaczne :)
    M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smaczne, ale trochę duże. Następnym razem podzielę wszystko na pół.

      Usuń
  3. Jakie ciacho!!! 💜
    Śnieg u Was piękny. U nas to wygląda jakby ktoś miejscami mąkę upuścił i tyle...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja wyciągnęłam nawet łopatę do odśnieżania z szopy.

      Usuń
  4. "Noc, całą noc dzisiaj zdrowo padało,
    Pierwszy zimowy spadł śnieg...
    Rusz się Zenek śnieg na dworze..."
    Zenek pojechał do Opola dlatego to Agniechę czeka odśnieżanie ;)
    Śnieg poza miastem piękny jest, bo w mieście to tylko w niektórych miejscach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odśnieżanie jednak następnym razem. Śnieg już się topi.

      Usuń
  5. Wygląda na to, że konie zainteresowane są śniegiem…

    OdpowiedzUsuń
  6. Miałam zapytać o ciacho, ale doczytałam w komentarzach, wygląda obłędnie!
    jotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ono jest dość proste i bez żadnych skomplikowanych składników, więc gdybyście chciały, mogę podać przepis ( jeśli mi energii i chęci starczy ).

      Usuń
    2. Przepis koniecznie!
      jotka

      Usuń
  7. Znam ja żywot wiejski. Słodkie lenistwo możliwe jest tylko wtedy, kiedy bardzo, ale to bardzo mocno zabarykadujesz się w głowie przed domostwem i sobą samą. Ja wczoraj spod śniegu kopałam marchew i później mroziłam. A wielka urosła na 5cm, ale skoro już człowiek przy tym latał latem, to teraz zimą żal nie zimować, z samego szacunku dla wody i gleby. I tak załatwiłam sobie sobotę. dziś już też po pierwszych robotach a następne dyszą w kark

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja teraz głównie jestem pielęgniarką Latającego, a dopiero z doskoku wszystkim innym się zajmuję w międzyczasie. Niewiele z tego wychodzi.

      Usuń
  8. To chociaż ziemia się odrobinę napoiła, pracownicy to widzę wszędzie idą w cug. Zatem siły i zdrowia dla Latającego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pracownik wrócił, relatywnie trzeźwy, i dzięki temu udało się dziś dokończyć najważniejszą robotę przed zimą. Nowe ogrodzenia padoku i lonżownika są gotowe!!!

      Usuń
    2. A to good, chociaż tyle dobrego.

      Usuń
  9. Martwi mnie ta Romańska. A teraz i Tabs gdzieś wcięło. Oby nic tam teges tfu przez lewe ucho Mrutka

    OdpowiedzUsuń
  10. Zdrowia dla Latającego i moc sił dla Ciebie. Po chorym pęcherzu tak jest, długo nie ma się sił. Rosół dobrze zrobi:). Patrzę na zdjęcia z krajobrazem i podziwiam. Teraz, kiedy nie ma liści na drzewach, wyszła cała jego uroda.Pięknie u Ciebie.
    Powolutku zakończycie wszystkie prace- Ty osłanianie i sadzenie, a pracownicy ogrodzenie.
    Dobrych dni Agniecha:)

    OdpowiedzUsuń
  11. A teraz doczytałam, że ogrodzenie gotowe. No i dobrze, jedno zmartwienie mniej.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zwolnij odrobinkę !! Ty zmęczona jesteś...♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojejku! Pi wygląda zupełnie jak moja Niffty!

    OdpowiedzUsuń