poniedziałek, 27 marca 2023

Wiosenny poniedziałek.

 W odpowiedzi na cudne widoki z ogrodu Tabazelli, ogrodniczej czarodziejki, wróżki jasnowidzki, przedstawiam obrazki z naszego ogródka w ten poniedziałek, 27 marca, roku 2023.


Specyficzny rodzaj wiosny nas dopadł. Może nie aż tak wyczekany, ale estetycznie mi się podoba, więc dokumentuję. Wierzbowe kotki, żółciutkie od pyłku ładnie wyglądają pod śnieżnymi czapeczkami.





Blogger poprzestawiał, jak to ma we zwyczaju, tu znowu kotki wierzbowe.




Dereniowe kwiaty też się ładnie z bielą komponują.



Wejście do tajemniczego ogrodu, zazwyczaj fotografowane przeze mnie podczas kwitnienia róż, i teraz prezentuje się uroczo.


Gruszka została przycięta, ale czy to widać w śniegu? 






Ale za to w szklarni panuje właściwa pora roku. Zielono, bujnie, obficie i pachnąco.








Karmnik oblężony, jak zwykle, gdy śnieg spadnie wiosennie. Ale tym jakby bardziej.
Zatrzęsienie gatunków, które nie pojawiają się zimą, lecz właśnie nieco później.
Trznadle, dzwońce, szczygły, czyże, kulczyki, świergotki, zięby, jery, grubodzioby, dzięcioły oraz wszystkie możliwe sikorki. Oraz kowaliki i parę innych jeszcze niezidentyfikowanych gatunków. Tyle to jeszcze się u nas nie stołowało za jednym razem.
Szkoda, że nie mam teleobiektywu.
Interakcje międzygatunkowe. Dzięcioła boją się wszyscy oprócz pojedynczych sikorek. Poza tym, raczej zgoda i współpraca, niż konflikt.

niedziela, 12 marca 2023

Przebiśniegi.

Botanicznie może i nie, ale w praktyce jak najbardziej.

Przebija śnieg od dołu.

Przebija śnieg od góry.

I jeszcze odwraca świat do góry nogami.

poniedziałek, 6 marca 2023

Pomiędzy.

 Zimą a wiosną, zapewne.
Chociaż więcej jest tych pomiędzy i wcale nie jest mi z nimi wygodnie. Ale nie będę się rozpisywać, bo za dużo by było i przypuszczalnie pesymistycznie, smętnie i beznadziejnie.

Z pozytywów - jednak wiosna co raz bliżej i tego się trzymam. Przypuszczam, że jest pozytywów więcej, ale właśnie mam migrenę i ona mi je skutecznie przysłania.

Wiosenne badyle ładnie się porozwijały w wazonie, 

ale na dworze jeszcze tak.

Napisałam tego posta, bo głupio tak upominać się na innych blogach o cudze wpisy, samej kompletnie nic nie robiąc. Sumienie uspokojone, publikuję i spadam.