piątek, 31 grudnia 2021

2022

Więc tak.
Życzę Wam, żeby ten nowy rok był:

Zdrowy jak koń,


wyluzowany jak kot,


mądry jak sowa,


świeży, zielony i pachnący jak ogórek.


Niech dobro się odradza jak feniks,

 a pokój niech panuje.


Bądźmy szczęśliwi jak świnki w deszcz.

I rośnijmy pod każdym drzewkiem.





piątek, 24 grudnia 2021

Tak. to już. Prawie, prawie.

Zawsze kiedy mam złożyć życzenia, to mnie zatyka kompletnie i niewiele z tego nie wychodzi. W piśmie też mam problem. 
I teraz też mi nie wychodzi. 
No ale cóż, są gorsze problemy, z którymi się człowiek zmaga, niż nieumiejętność składania życzeń świątecznych.
Przydałoby się, by było milej i serdeczniej pomiędzy bliźnimi.
Chciałoby się po prostu normalności.
Pragnęłoby się zdrowia.

W Te Święta niech się po prostu dobrze dzieje między nami. Spróbujmy.


Interpretację zdjęcia pozostawiam Wam, drodzy czytacze i oglądacze.

niedziela, 5 grudnia 2021

Święte drzewa, jedne z wielu...

 

W Pastelowym Kurniku opisałam pobieżnie, czym zajmowałam się przez ostatnie dwa dni,
ale co to za książka, w której nie ma obrazków. I co to za opowieść bez zdjęć. Nie da się w dzisiejszych czasach.

Tak więc, proszę bardzo, w tym roku z własnych jabłoni, mniej lub bardziej zapuszczonych ( albo lepiej powiedziane, pozostających w stanie nieskrępowanej  i nieprzyciętej wolności ) udało nam się zebrać całkiem sporo jabłek, które zostały przerobione na różne przetwory, a jak zwykle najlepszy jest jabłkowy sok.  Zapasteryzowany i przelany do 5 litrowych butli zapas stoi w piwnicy, a jedna butelunia dyżurna na parapecie ganku. Szklanka w dłoń, za drzwi wyskoczyć, nalać i ucieszyć się.

Po 2 miesiącach trzymania jabłkowego soku w otwartym baniaku przykryty podwójnie złożoną tetrową pieluchą, wyprodukował się zupełnie sam jabłkowy ocet. Śliczny. Pachnący, smakujący, złoty jak  słońce, które drzewa latem zaczarowały w jabłka.



Święte drzewa.

Ostatnie. Jak nie dla koni, to dla sarenek. Też lubią.



Tegoroczny urobek. 66 sztuk.

Z rozpędu wykorzystałam różne późnojesienne owocowe niedobitki.
Octy zdrowotne na bazie jabłkowego będą se musiały jeszcze trochę postać.
Berberys,
rokitnik,
pigwowiec,
dzika róża,
granat.

Przyjemnie się obserwuje, jak kolor wychodzi z owoców i zabarwia ocet. Smak i aromat pewnie też, ale jeszcze nie próbowałam.

A skoro jabłka, to i ciasto. Też nieźle wyszło.

Dziękuję więc naszym jabłoniom.
I innym drzewom.