sobota, 20 marca 2021

Marudne narzekania.

To chyba będzie post wyjątkowo i wyłącznie narzekający.

Staram się ogólnie nie marudzić, zazwyczaj robię dobrą minę do złej gry i tak sobie udaję przed sobą i innymi, że wszystko jest w porządku.

Jednakowoż, nie jest.


Ciężko mi, bo.

Źrebak urodził się i umarł. Racjonalne słowa weterynarki, że nawet gdybyśmy byli przy porodzie, to i tak raczej nie uratowalibyśmy, pomagają, ale tylko trochę. Przykro, smutno. Koń był smutny też, teraz już za bardzo nie widać. Już nie rży, nie biega,  nie szuka…

Pierwszy raz w ponad 10-letniej historii naszego stada się zdarzyło takie nieszczęście. Do tej pory zawsze było bezproblemowo. I oby to był taki jeden jedyny wyjątek.


Ciężko mi, bo.

Pies coraz starszy. Coraz trudniej jej chodzić, coraz więcej trzeba jej pomagać. Coraz więcej miejsca zajmuje w życiu fizjologia. Taka podstawowa. Sikanie i kupkanie. Do łózka, na dywan, na wycieraczkę. Bo nie może sama wstać. 

Co dwie godziny na dwór, na siku. Nie chce. Bo chodzić ciężko. Ale trzeba, bo inaczej  zsika się w domu.

Apetyt na szczęście jeszcze dopisuje.


Ciężko mi, bo.

Latający ze swoją chorobą. Też nie zawsze wesoło.

I pieprzony niewidzialny wirus. I strach, że złapię, przekażę Latającemu, a on się nie obroni.

Strach przy robieniu zakupów, wychodzeniu z domu, spotykaniu ludzi…

Zwinęłabym się w kłębek a tu się nie da.


No i jeszcze telefon z komputerem się pokłócili i nie mogę zdjęć z komórki wrzucić do komputera, czyli i na bloga.

Jest metoda okrężna - wysyłam zdjęcia Whatsappem do Inkwi, a ona mi mailem. Śmiesznie. Ale działa, tylko nie zrzucę sobie od razu 50 zdjęć w ten sposób. Po kawałku.


No i internet się rwie. Dlaczego, tego nie wie nikt…


No i bolą mnie różne części ciała. Ciekawe, czy istnieje jednostka chorobowa ortopedyczna “zespół nadgarstka i łokcia stajennego”? Oraz kolana i krzyża?

No i być może, mamy koronę w rodzinie. Bliskiej, ale w kilometrach odległej.


Wiosna mnie średnio cieszy, jak na razie, tym bardziej, że dużo śniegu i mróz co nocy.


Wymarudziwszy się nieco - gdybym chciała, lista przyczyn do jęczenia byłaby dużo dłuższa, zauważę, że jednak kocie i końskie pieszczotki lekko pomagają.


I że jest też mnóstwo pozytywnych spraw, akcji i sytuacji, ale nie pasują do marudnego posta, to se odpuszczę.



czuwanie nad zmarłym źrebakiem