Skradłam tytuł Hanie, ale co tam. Ona mi wybaczy, a tytuł nadaje się wyjątkowo.
Bo sami zobaczcie.
W końcu.
Się udało.
Nareszcie.
NARESZCIE!
Mamy siano.
Nasze biedne konie, które ledwo co widać na ostatnim zdjęciu, będą jednak miały co jeść w zimie.
Chyba jeszcze nigdy nie mieliśmy sianokosów tak późno.
Pogoda byłą wyjątkowo niesprzyjająca, i znaleźć 5 dniowy okres bez deszczu graniczyło z cudem. Cud nastąpił, to cieszy.
Teraz znowu pada, ale już może.
Dobrze, że się udało. Koniki zabezpieczone, a Wy macie lżej na sercu.
OdpowiedzUsuńKamień spadł. Był wielki.
UsuńJuppi!
OdpowiedzUsuńJaj!!!
UsuńGut. Moje też ponoć skoszone, ale jeszcze nie w stodole. Owce natomiast chcą siana nieustająco. Chyba przez ten nieustający deszcz. Leje od piątku. Były 4 dni bez deszczu. Razem może z 10 słonecznych dni mieliśmy tego lata.
OdpowiedzUsuńMoje też jeszcze nie w stodole. Nie wymagajmy za dużo. Natomiast zleciliśmy wykoszenie niedojadów na głównym pastwisku letnim, co to od 2 lat tego zabiegu agrotechnicznego tam nie uskutecznialiśmy i teraz jest równiutko i piękniutko.
OdpowiedzUsuńA nasza lokalna sarna ma w tym roku dwójkę dzieci. Śmieszniaki. Wypłoszyliśmy ich z wysokiej trawy, gdy pojechaliśmy zaznaczać powierzchnie nieskoszoną dla operatora kosiarki.
Faktycznie trudno, moi czytelnicy też mówią o tym. Wody dużo, trawa po pas, a suszyć nie ma jak. Ale jakoś radzą sobie. Dzisiaj mój syn, strażak, wrócił rano ze służby, pytam: jak tam synu? On na to: dwa kombajny i rżysko ;)Czyli normalka o tej porze. Też jakoś lecą, choć mokro.
OdpowiedzUsuńznaczy żniwa lecą ;)
UsuńU nas żniwa jeszcze nie rozpoczęte.
UsuńA co z tymi kombajnami i rżyskiem, bo nie rozumiem - spaliły się?
No tak, kombajny palą się od tego suchego pyłu ze zboża. Iskra wystarczy i fiuuuu...Tak samo rżyska. To bardzo częste, co roku powtórka z rozrywki. Choć mniej niż za komuny :)
UsuńPalenie papierosków w kombajnie nie jest więc wskazane.
UsuńNo nie żartuj tak nawet! To prośba jest o potężne poparzenia co najmniej i stratę mienia. No chyba, że kombajnista szybki jest, to wtedy mienie tylko...
UsuńHmmm... a moje siano dalej rośnie :( Pan M. jak zawsze nie dotrzymał słowa :(
OdpowiedzUsuńKonsekwentny jest, wobec tego. Konsekwencja to raczej zaleta niż wada, czyż nie? ;-)
UsuńPonoć od środy pogoda jak drut przez co najmniej tydzień. Zmobilizuj go!
Gratulejszony sianokosowe. U mła leje ale ona akurat z tego zadowolniona, my tu po ubiegłorocznej suszy byli mocno przesuszeni a zimą nas dżdże i śniegi nie dopieściły. Dzięki temu że padało i pada to w ogóle cóś rośnie i pyłu na polach ni ma. Zarzundzili niedawno w mieście koszenie tyrawników i ponoć źle się to dla ptoszków młodych skończyło, jeszcze nie wpadli na to że trzeba sprawdzać teren który zamierza się kosić. Teraz jest granda bo niektóre z tych ptoszków to chronione gatunki więc jest szansa że w przyszłym roku sprawdzą zanim włączą kosiarki. :-/
OdpowiedzUsuńGratulejszyn przyjęte. Dziękujemy.
UsuńMy też się cieszymy że pada. Kopiąc w glebie widzę, że po wierzchu mokro, pod spodem ciągle sucho.
A w kwestii waszych ptoszków...
Dlaczego Polak MUSI być mądry ( a i to nie zawsze ) PO SZKODZIE?
"... Lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie, Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi" - mistrz Jan to cóś kole pińcet lat temu napisał. Brak myślenia krytycznego znaczy korelacja przyczyny i skutku nadal jest tajemnicą z tych nieprzeniknionych. Zdaniem mła to wynika z powszechności zawierzeń które uwalniają od bólu myślenia. Zawierzanie od zawsze było u nas społecznie akceptowane ( stąd trwałość obrzędów pogańskich ), kontestacja idei przychodziła do nas z zagramanicy i to w formie dojrzałej i gotowej do przyswojenia. Wbrew temu co osobie myślimy nie byliśmy i nie jesteśmy jakimś szczególnie kreatywnym społeczeństwem, śmiem nawet twierdzić że ten kawałek wieszcza o papudze i pawiu jest bardzo prawdziwy.
UsuńA całkowicie się z Tobą Tabazo zgadzam. Bardzo spora część stara się być "pawiem narodów i papugą". Papugą zwłaszcza.
UsuńRabarbara
To jest w nas przedziwne Rabarbaro że nie tylko straszna z nas w masie konserwa ale że jak już cóś przyjmujemy z opóźnieniem i czasem nawet po ptokach to tak bezkrytycznie i nieselektywnie. :-/
UsuńChyba Tabazo nie powinnyśmy rozwijać tych dywagacji bo raz, że tak u kogoś się rozłożyć, to nie wypada ;)a dwa, że i tak nic z tego raczej nie wyniknie epokowego ;)). A co do wyciągania wniosków z doświadczeń to zacytuję Antoniego Słonimskiego, który mówił - "Doświadczenie nas uczy, że zawsze kto inny umiera."
UsuńWytłumaczę się jeszcze, że moja awersja do wpisywania się w kolejny rejestr jest powodem iż nie komentuję i nie zadaję pytań na Twoim blogu. Bo czytam i wykorzystuję ;).
Rabarbara
Ależ rozkładajcie się dziewczęta, szeroko, głęboko, wysoko, jak Wam wygodnie. Miło poczytać.
UsuńNo dobrze się siedzi u Cię , fakt ale Rabarbar ma rację. Nie miejsce na dywagacje bo my tu o sianku a przy okazji zeszło na te ptoszki. Co do doświadczeń Antoniego się nie wypowiadam bo cholera wie co potem a co do tego że nic epokowego nie wyniknie to mła wyznaje teorię kropli co drąży. ;-) A tak w ogóle to mła jest dziś w brzydkim humorze bo miała mieć swoją wersję odkładanych sianokosów ( czytaj sadzenie bylin ) a musiała robić co inszego. I ma nerw bo jutro tyż nie wiadomo jak to będzie. :-/
UsuńFajowsko, że pogoda zrobiła prezent i udało się z sianem :)
OdpowiedzUsuńKilka razy, młódką będąc, załapałam się na sianokosy ino że wtedy wyglądało to inaczej. Trzeba było ręcznie zagrabiać i narzucać siano na kopki, a potem te kopki rozrzucać i przetrząsać. Rodzina oćca mego łąki miała takie podmokłe, że jak się po nich chodziło to woda tryskała spod stóp. W jakiś czas potem zrobili bełchatowską odkrywkę i łąki się osuszyły ;) A z obejścia, w oddali widać hałdy po kopalniane.
My też mamy miejsca, gdzie woda spod stóp pryska, a jak wjedziesz ciągnikiem, to możesz nie wyjechać. A co najciekawsze, te miejsca są położone wysoko na wzgórzach, a nie w dolinie nad rzeką. Paradoksy skalnego nieprzepuszczalnego podłoża.
UsuńZ rozrzewnieniem wspominam takie sianokosy o jakich napisała Marija :). Najpiękniejszy, jedyny w świecie zapach rozrzucanego siana..... jazda na wozie wyładowanym wysooooko........układanie w stodole i zapadanie się na tej górze w siano i sen.......
OdpowiedzUsuńJak wiele straciliśmy, jak wiele tracimy.
No to wspaniale, że się wam udało :)!
U mnie też pada (wciąż mało) i też w ziemi sucho :(.
Rabarbara
Takich sianokosów z Waszych wspomnień nie dane mi było przeżyć - miastowa jestem z pochodzenia. Ale pamiętam rajdy piesze po Jurze Krakowsko-Częstochowskiej i jak fajnie się spało na takim sianie. Myszy skakały z krokwi na krokwię, a czasem nie trafiły i spadały na młodych wędrowców.
UsuńJa też miastowa z urodzenia i wielu lat życia :-D ale od dzieciństwa każde wakacje spędzałam na wsi(to się nazywało wyjazd na letnisko) a nigdy nie lubiłam siedzieć na leżaku i patrzeć jak inni pracują, więc się włączałam. :-D
UsuńI marzyłam, że kiedyś wreszcie wyniosę się z miasta. Co też zrobiłam.
To pisk myszy nie jest Ci obcy ;-).
Rabarbara
Dobrze, ze Wam sie udalo. U nas wrecz przeciwnie, wlasnie w niedziele przyjechalismy do nowego domu i zamiast trawy mamy siano, wypalone doszczetnie. Na szczescie dzis byl deszcz i to bardzo solidny. Slowem obie mamy powod do radosci:)
OdpowiedzUsuńGratulacje! Z powodu żeście się w końcu przenieśli. Z pewnością coś napiszesz na temat u siebie.
UsuńI pięknie to siano w belach wygląda. Koniki zabezpieczone, Agniecha spokojna:)
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko przewieźć pod dach i będzie całkowity spokój.
Usuń:-)
OdpowiedzUsuńchoć powiem szczerze, że wizualnie wolałam snopki.
Wizualnie...Tak. A pracowo to jednak baloty.
UsuńA u nas nadal rośnie sobie... Może po niedzieli się uda.
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
UsuńNaprawdę u Was pada? U nas dalej deszczu na lekarstwo... Czasem troszkę siąpi. Strasznie skąpo z deszczem w tym roku.
OdpowiedzUsuńFajnie, że koniki będą miały co jeść :)
Pada, nie pada. Za mało opadów, ale w okresie sianokosów akurat tak wypadło, że co cztery dni coś. A cztery dni to akurat o dzień za mało.
UsuńAle siano zrobione, pod dach zwiezione i jest git.
A teraz właśnie leje jak z cebra. Ale zaraz przestanie, coś widzę.
Radość z tego tekstu, aż bije po oczach :-) Cieszę się z Tobą. Nie uprawiam ziemi, ale moi sąsiedzi już tak. Na polach koło naszego domu też leżą takie zwoje. Lubię na nie patrzeć. Jakiś czas temu zatrzymałam na drodze auto i pytam sąsiadkę która przeganiała krowy - czy w końcu była u lekarza. - N nie, odpowiada najpierw sianokosy.
OdpowiedzUsuńMy z upraw to mamy tylko użytki zielone. Na szczęście.
UsuńNie nadaję się na rolnika całą gębą, bo bym z nerwów osiwiała. Żeby dochody człowieka zależały głównie od pogody??? Szanuję i podziwiam rolników, bo to są prawdziwi przedsiębiorcy i ludzie.