Konie

Konie
Konik polski, to rasa koni małych, pochodzących od dzikich koni Tarpanów występujących na obszarze Europy. Tarpany, które przetrwały zostały odłowione i umieszczone w prywatnym zwierzyńcu hrabiów Zamoyskich. W 1808 roku z powodu panującej biedy zostały rozdane do użytkowania chłopom, w wyniku krzyżowania się z lokalnymi końmi wykształciła się rasa nazwana przez prof. Vetulaniego konikiem polskim. Konik polski charakteryzuje się wysoką inteligencją, łagodnym charakterem, jest odporny, wytrzymały, ma niski wzrost (do 140 cm), silną budową ciała, twardy róg kopytny. Jest to rasa późno dojrzewająca (3-5) i długo żyjąca. Konik polski to przede wszystkim koń wierzchowy, do rekreacji, rajdów konnych i wycieczek doskonały. Jego niski wzrost sprawia, że wielogodzinne siedzenie w siodle nie jest uciążliwe, jest odważny i dzielny. Nadaje się również do prac rolnych i lekkich zaprzęgów, a jego łagodny charakter i inteligencja sprawia, że jest niezastąpiony w hipoterapii. Konik polski to świetny wybór dla całej rodziny, również dziecka, bo gdy nasz mały jeździec dorośnie, to nie będzie musiał rezygnować z jazdy na swoim przyjacielu, konik polski bez uszczerbku na zdrowiu poniesie jeźdźca o łącznej wadze do 130 kg

czwartek, 27 października 2016

I jak tu nie lubić jesieni?

Kiedy ot tak sobie, z bezinteresowną szczodrością obdarowuje takimi prezentami.
Fakt, że tylko jeden, ale za to jaki! Większy niż stajnia.

wtorek, 18 października 2016

Czarny protest , druga runda.



W 41 rocznicę protestu kobiet islandzkich w tej samej sprawie, czyli 24 października, a gdzieniegdzie 23 października, znowu odbędzie się protest polskich kobiet przeciw próbom wprowadzenia ustawy o zakazie aborcji.

I gwoli wyjaśnienia, nie,  nie jestem zwolenniczką aborcji.

Jestem natomiast zwolenniczką poglądu, że kobieta to człowiek i ma rozum, oraz umie z niego korzystać. Więc zabieranie jej prawa podejmowania decyzji w imię nie wiem czego, bo nie w imię Boga (Bóg nigdy by tego nie zrobił, on nam wszystkim dał łaskę wolnej woli i około dziesięciu wytycznych. To każdemu wierzącemu chrześcijaninowi powinno wystarczyć.) jest posunięciem doprawdy bezdennie głupim.

Tyle mam dzisiaj do powiedzenia. Pójdę sobie teraz trochę podrapać  Matkę Ziemię po naskórku, to takie wyciszające zajęcie.

A tu link do listy miast, w których odbędą się protesty.



środa, 5 października 2016

Z czerni w szarość.


A plany były takie wielkie.

Zaczęło się od długich i bezładnych poszukiwań czarnego ubrania, w końcu znalazłam komplecik tzw. pogrzebowy. Spodnie czarne aksamitne z lampasikiem atłasowym, bluzka czarna, buty czarne, skarpetki też, kurtka czarna, bielizna, może właściwie czernizna? Też czarna. Wsiadłam w samochód, czarny, nomen omen. I udałam się na początek protestować u Inkwi. A ona we fioletach z akcentami oranżowymi. Skarciłam surowo. Nie odniosło skutku. Dała mi kawy z mlekiem ( nie czarnej )- jak mogła! Sabotaż! Ada w szlafroku zielonym - jak mogła! Dywersantka! Protestowałyśmy wytrwale wewnątrz Inkwizycyjnej kuchni, potem pojechałam do domu na malutką chwilkę, żeby sprawdzić, jak postęp prac, a następnie pojechać protestować w Jeleniej Górze, w Mirsku, i w ogóle wszędzie.

Niestety, rzeczywistość, jak to ona potrafi, wywinęła koziołka, i zamiast w nobliwych czerniach protestować w sprawie wielkiej a słusznej, Agniecha  przebrała się szybciutko, szybciutko w łachy robocze i spędziła dzień razem z  Panem Zbyszkiem szuflując ziemię z kamieniami na zmianę z grzebaniem w tzw rząpiu w piwnicy, oraz z bohaterskim kręceniem spiralą ( nie tą, o której myślicie, drodzy czytelnicy, w związku z protestem i ogólnie antykoncepcją ) ale tą, którą przepycha się zatkane kible. Oraz dreny podpiwniczne, jak się okazało. I tyle wyszło z protestowania.

Ale za to, co najmniej 5 metrów rowu wykopane, parę wiader  szlamu z rząpia wyciągnięte, woda z drenu spływa, jak z wodospadu Szklarka co najmniej, a piwnica do tej pory - sucha! Deszcz natomiast - leje. A woda w rzece - podnosi się.

Ale co tam będziemy się przejmować drobiazgami.

Ocet jabłkowy zrobił się  w międzyczasie i zlany już do butelek, chociaż mi przybrakło paru.

Martwa natura z octem jabłkowym.
Konie łażą po pastwisku i żrą bez chwili przerwy.
Chociaż czasem zdarzy im się zrobić coś dziwnego.

Szerszenie natomiast wciąż szturmują.
Jaki sympatyczny! Może da się je lubić?

Kończę dziś, bo nic już nie mam do powiedzenia.